W całym kraju żyje niewiele ponad 200 sztuk, a w województwie lubelskim z roku na rok ich przybywa. Rysie są rzadkie i niezwykle trudne do dostrzeżenia dla człowieka. Zwierzęta te zamieszkują w szczególności okolice Roztocza.
– Ryś potrzebuje rozległych, urozmaiconych kompleksów leśnych, które stwarzają dobre warunki do ukrycia się. Dlatego też najwięcej jest ich na wschodzie Polski – na Podlasiu, w lasach Lubelszczyzny czy górach – mówi dr Przemysław Stachyra, kierownik stacji bazowej zintegrowanego monitoringu środowiska przyrodniczego w Roztoczańskim Parku Narodowym. – Nasz park jest matecznikiem rysia. Mamy przynajmniej jedną samicę wyprowadzającą tutaj młode i dwa samce. Zwierzęta te mają unikalny układ centek na ciele – jest on niepowtarzalny niczym linie papilarne.
– Pierwszy raz rysie pojawiły się w 1995 roku, była to kotka, która miała trzy kociaki. Od tamtej pory rozpoczęła się ekspansja tego gatunku. Są one teraz zarówno w Biłgoraju czy Janowie Lubelskim. Najprawdopodobniej migrowały tam z naszych terenów. Rysiowi się tutaj podoba, to krawędź Roztocza, która przypomina Bieszczady – wyjaśnia Sławomir Lefanowicz, leśniczy ds. łowieckich Nadleśnictwa Józefów.
– Samice rysia są mało ruchliwe, zaś samce mają ogromne terytorium – mogą pokonywać nawet kilkadziesiąt kilometrów w ciągu doby, a obszar w którym występuje może mieć powierzchnię nawet 100 km kwadratowych. Nasze samce występują również w Puszczy Solskiej, ponieważ przechodzą między kompleksami puszczy, a lasami Roztocza – tłumaczy Przemysław Stachyra. – Ryś jest gatunkiem samotnym, stroniącym od człowieka. Dzięki temu, że u nas jego baza pokarmowa jest dobrze rozwinięta, nie wchodził on nigdy w konflikt z gospodarczym interesem człowieka. Nie znamy przypadków, aby dorwał zwierze gospodarskie. Ryś nie jest niebezpieczny dla ludzi. Bywa, że widząc człowieka zatrzyma się i popatrzy, ale robi to z kociej ciekawości, a po chwili zejdzie z drogi – dodaje.
– W przeciwieństwie do wilków żyjących w watahach, ryś od małego się usamodzielnia i prowadzi skryty tryb życia. On, jak każdy kot, chodzi swoimi drogami. Przenika jak duch i dużą sztuką jest go zauważyć – mówi Leszek Turczyniak, zastępca leśniczego Nadleśnictwa Biłgoraj.
– Jeśli ktoś długo włóczy się po lesie, to ma szansę zobaczyć rysia. Jednak dla przeciętnego turysty szanse są znikome. Służba łowiecka spotyka rysia średnio raz w miesiącu. Czasem tylko widzimy jego ofiary, które nie zawsze zjada. To kot, wiec zabija dla „przyjemności”, później przykrywa je gałęziami i mchem. Trzeba wytrawnego oka, aby zauważyć, że obok leży np. przykryta sarna, zając czy mały dzik – mówi Sławomir Lefanowicz.
AlF
Fot. pixabay.com