Choć nazwa walentynki pochodzi od św. Walentego, początków tego święta nie należy szukać w chrześcijaństwie, lecz w pogańskim Rzymie. O dacie dnia zakochanych zadecydowała sama przyroda. A i święty Walenty nie był jeden.
– O św. Walentym podobnie, jak w przypadku wielu innych świętych, których czcimy, a którzy pochodzą z pierwszych wieków, tak naprawdę wiemy i dużo, i mało – mówi ksiądz profesor Marcin Wysocki z Wydziału Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Według badań, tak naprawdę święty, którego czcimy 14 lutego, to „miks” trzech różnych św. Walentych. Jeden z nich był kapłanem, żyjącym gdzieś w III wieku. Został on wtrącony do więzienia przez cesarza rzymskiego. Miał tam spotkać córkę strażnika. Pocieszał ją i miał jej zostawić przed śmiercią list w formie serca. Drugi św. Walenty był biskupem w Terni, w dzisiejszych Włoszech. Wsławił się tym, że błogosławił związki małżeńskie. Miał być pierwszym kapłanem, który pobłogosławił małżeństwo poganina z chrześcijanką. Tu też więc pojawia się rys zakochanych, małżeństwa, miłości. Trzecim jest święty nieco późniejszy, bo z V wieku. I tenże św. Walenty jest uważany za patrona chorych na epilepsję. Te trzy postaci zostały połączone w jedną, której dzień obchodzimy właśnie 14 lutego.
Do którego z tych trzech św. Walentych modlimy się o miłość? – Nie bądźmy tacy drobiazgowi. Nie będą się oni przecież kłócić, którego akurat z nich przyzywamy. Źródła historyczne mówią, że ten pierwszy Walenty umarł 14 lutego, więc przyzywamy go. Ale dotyczy to tak naprawdę każdego świętego, który troszczy się o miłość – dodaje ks. prof. Marcin Wysocki.
– Pomijając legendy, które powstawały na przestrzeni wieków, trzeba przyznać jedno – męczeństwo jest dowodem miłości aż po krew, miłości wytrwałej, miłości do Boga, z której wyrasta, miłość człowieka do człowieka – mówi o św. Walentym ksiądz Mirosław Matuszny, proboszcz parafii pw. Nawrócenia św. Pawła w Lublinie. – W czasach średniowiecza, kiedy kult św. Walentego miał wielki zasięg, był on czczony jako patron osób chorych na epilepsję, cierpiących na rożnego rodzaju zaburzenia psychiczne. Natomiast dzisiaj dotarł do nas zwyczaj traktowania go jako patrona zakochanych.
Jedne z największych relikwii świętego Walentego znajdują się w Lublinie, właśnie w kościele pod wezwaniem Nawrócenia św. Pawła.
– Relikwie są oryginalne zapieczętowane. Przeszklony relikwiarz, który zawiera kości męczennika, w środku ma też informację, że jest to właśnie św. Walenty. Ojcowie bernardyni sprowadzili je zapewne w tym okresie, kiedy kult tego świętego ogarnął cała Europę. Modląc się przy nich dzisiaj, możemy wypraszać dar miłości – mówi ks. Matuszny.
– Chrześcijaństwo nie jest „wynalazcą” dnia zakochanych. W cesarstwie rzymskim 13-15 lutego to czas, kiedy ptaki zaczynały tworzyć pary. W związku z tym na 15 lutego w kalendarzu rzymskim zapisano święto Luperkaliów, na cześć Faunusa Lupercusa, który był bogiem płodności i związków. Dopiero w V wieku papież Gelazy zniósł to święto, ale wówczas dzień śmierci Walentego połączono z rzymskim świętem zakochanych. I tak powstało święto zakochanych, które jest w naszej kulturze. Tylko rodzi się pytanie, czy takie święto to powinien być tylko jeden dzień, czy powinno ono być tak naprawdę codziennie – tłumaczy ksiądz profesor Marcin Wysocki.
W parafii pw. Nawrócenia Świętego Pawła w Lublinie 14 dnia o godzinie 18:30 każdego miesiąca, odbywają się msze o miłość.
CZYTAJ TAKŻE: Młodzi modlą się do św. Walentego o miłość
Trwa także zbiórka na renowację ołtarza św. Walentego. Datki można wpłacać za pośrednictwem strony zrzutka.pl. Zbiórka potrwa ponad rok. Do zebrania jest 65 tys. zł.
EwKa / opr. ToMa
Fot. Ewelina Kwaśniewska