Archiwum AK i WiN będzie szukał w Bełżycach poseł Prawa i Sprawiedliwości Dominik Tarczyński. Dokumenty w czasie II wojny światowej miała sporządzić na polecenie kpt. Stanisława Łukasika ps. „Ryś” – Janina Cel z domu Kuligowska ps. „Niusia”. Podobno archiwum wraz z bronią schowała na swojej posesji w Bełżycach. O ich istnieniu powiedział jej syn Grzegorz Cel, który twierdzi, że matka w latach 70-tych zdradziła mu dokładną lokalizację dokumentów.
Poseł Dominik Tarczyński swoją wizytę w Bełżycach rozpoczął od odwiedzin rodziny, która obecnie mieszka w dawnym domu „Niusi”. – Jeżeli będziemy mieć wszystkie zgody i formalności zostaną dopełnione, rozpoczynamy prace. Dziś jestem w Bełżycach, aby ustalić jakie dokumenty są potrzebne. To archiwum może nam pokazać, jak wyglądała rzeczywistość. Przez dziesięciolecia słyszeliśmy o Żołnierzach Wyklętych, że byli bandytami – to była narracja komunistyczna. Naszym moralnym obowiązkiem jest pokazać prawdę, a to archiwum jest częścią historii nie tylko Lubelszczyzny, ale Żołnierzy Wyklętych w całym kraju. Myślę, że najmniej inwazyjną metodą jest georadar. Jeśli stwierdzimy, że ten słój trzylitrowy się tam znajduje będzie to jedynie niewielki wykop. Mamy profesjonalistów z najlepszym sprzętem w Polsce, którzy już zgłosili się do pomocy. Jeżeli formalności zostaną dopełnione to wierzę, że odnajdziemy to archiwum. To bardzo cenna rzecz dla historii Polski.
Formalności trwają
– W tej chwili jest już chyba po wszystkim – przyznaje Ryszard Góra, burmistrz Bełżyc. – Nastąpiła sprzedaż pewnej części działki. Możliwe, że ktoś już dawno to drążył. IPN zwrócił się do nas o kopię dokumentów dotyczących nieruchomości. Wysłaliśmy, więc czekamy teraz na dalszy rozwój zdarzeń. Jako gmina nie mamy prawa prowadzić prac wykopaliskowych – dodaje.
– Stały tam drewniane komórki, które kilka lat temu zostały zburzone. Są zawalone, ale nikt nigdy nie znalazł tam papierów – mówią mieszkańcy. – Ktoś puścił głupotę, a wy słuchacie. Już w komórce szukali, przewrócili ją do góry nogami.
Syn zna dokładną lokalizację
– W latach 70-tych mama powiedziała mi, że prowadziła archiwum „Rysia”. Chyba od 1943 roku, kiedy była w AK – mówi Grzegorz Cel. – Mama podała mi bardzo dokładną lokalizację. W Bełżycach, gdzie mieszkała, w domu mojej babci pod progiem jednej z tych komórek zostało zakopane. Mama zrobiła to, kiedy na Rakowieckiej zamordowano „Rysia”, „Zaporę” i „Bora”. 10 lat temu sprawdzałem z dr Ewą Kurek, autorką książek o Zaporczykach, w jednym miejscu, pod jedną komórką. Pod dwoma innymi komórkami była kamienna podłoga i trudno było się do niej dostać. 4 lata temu, gdy wystąpiłem do IPN-u natknąłem się na dokument. Stanisław Kowalczyk ps. „Żmijka” zeznaje przed UB, że „Kuligowska ps. „Niusia” zamieszkała w Bełżycach miała powierzoną funkcję pisania wszelkich raportów na maszynie. „Ryś” jej polecił to archiwum zachować u siebie. Archiwum to powinno zawierać wszystkie roboty nasze jak wykonane wyroki, rozkazy, listy członków itp.”.
Trzeba to sprawdzić
– Historyk zawsze musi być ostrożny, jeżeli chodzi o czytanie materiałów przygotowanych przez Urząd Bezpieczeństwa – przyznaje dr hab. Marcin Kruszyński, naczelnik oddziałowego biura badań historycznych IPN w Lublinie. – To nie są zeznania składane dobrowolnie. Póki tego nie sprawdzimy nie ma żadnej możliwości, żeby zweryfikować te wypowiedzi. Ludzie opowiadali różne rzeczy, ale Instytut Pamięci Narodowej ma jeden podstawowy obowiązek – jeżeli jest informacja i doza prawdopodobieństwa to musimy to bardzo komplementarnie sprawdzić. To na pewno zostanie zrobione – dodaje.
Sprawą archiwum „Niusi” zajmuje się dyrektor lubelskiego oddziału IPN Marcin Krzysztofik, który obecnie jest na urlopie. Urząd Miasta Bełżyce jest w stałym kontakcie z IPN. O dalszych krokach w sprawie będziemy informować na bieżąco.
ZAlew
Fot. Agata Zalewska