Mija dokładnie 80 lat od momentu, kiedy 27 września 1939 r. powołana została Służba Zwycięstwu Polski, przekształcona potem w Związek Walki Zbrojnej, a następnie w Armię Krajową. Jeszcze w oblężonej Warszawie podjęto decyzję, że przed podpisaniem aktu kapitulacji z Niemcami, który był zaplanowany na 28 września, trzeba stworzyć zręby organizacji konspiracyjnej.
Służba Zwycięstwu Polski stała się zalążkiem Polskiego Państwa Podziemnego, które działało w latach 1939–1945 na terenach okupowanych przez Niemców i Sowietów.
– Pierwszym działaniem organizacji była próba przeprowadzenia zamachu na Hitlera, który 5 października 1939 roku odbierał defiladę Wehrmachtu na Alejach Ujazdowskich – mówi dr Janusz Kłapeć z Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Lublinie. – Być może zamach ten by się udał, gdyby nie to, że Niemcy oczyścili przedpole i nie dopuścili Polaków w pobliże miejsca defilady. Dlatego nie miał kto zdetonować ładunku umieszczonego w trybunie honorowej. Zamach na Hitlera zakończył się fiaskiem, niemniej jednak same plany i bardzo szybkie działanie, spowodowały, że Służba Zwycięstwu Polski zyskiwała na popularności.
– Polskie Państwo Podziemne było państwem działającym pod okupacją niemiecką i sowiecką. Łączyło ono w sobie różne „narzędzia” państwowe. Był pion wojskowy i pion cywilny. Miało ono za zadanie przygotować naród, żeby wziął udział w oswobodzeniu Polski spod okupacji niemieckim, a później zorganizować życie w oswobodzonej Ojczyźnie – wyjaśnia Waldemar Podsiadły, pełnomocnik wojewody lubelskiego do spraw ochrony dziedzictwa narodowego i spraw kombatantów.
– To była olbrzymia armia, największa w okupowanej Europie. Polskie Państwo Podziemne było fenomenem. A działało w niezwykle trudnych warunkach, bo okupant nie znał litości i jakakolwiek próba oporu napotykała represje. Tym bardziej możemy podziwiać naszych dziadów, którzy potrafili się w ten sposób zorganizować – dodaje Waldemar Podsiadły.
– Można mówić o jakichś, większych lub mniejszych, sukcesach na każdej niwie funkcjonowania Polskiego Państwa Podziemnego. Duże sukcesy osiągnął choćby wywiad Armii Krajowej. Udana była także Akcja N, czyli sianie defetyzmu wśród Niemców. Dochodziło podczas niej do takich kuriozów, że ulotki przygotowywane podczas tej akcji, były napisane po niemiecku w ten sposób, że żołnierze Wehrmachtu uważali, iż są dziełem antyhitlerowskiego niemieckiego ruchu oporu – opowiada dr Janusz Kłapeć.
– Byłem łącznikiem we wsi Gołąbki. Na naszym terenie, w Jacie, w lasach koło Łukowa, zorganizowano bardzo duży ośrodek partyzancki. Była tam nawet szkoła podoficerska – opowiada kpt. Longin Rozwadowski. – Ostatnią bardzo ważną akcją była próba odbicia naszych kolegów z więzienia w Radzyniu Podlaskim w sylwestra 1946 roku. Ale nie udało się to, bo mieliśmy za małe siły. A w kwietniu 1947 roku już tylu UB-owców wtargnęło do partyzantki WiN-u, że zaczęły się aresztowania. W związku z tym nie było wyjścia; nasi dowódcy powiedzieli, że musimy się ujawnić. I ja ujawniłem się w 1947 roku. Złożyłem broń 20 kwietnia.
W Lublinie, z inicjatywy wojewody lubelskiego Przemysława Czarnka, złożono dziś kwiaty przy pomniku Nieznanego Żołnierza, ku pamięci tych, którzy zginęli, którzy walczyli w polskim państwie podziemnym.
ElKa / opr. ToMa
Fot. Piotr Michalski
Obchody 80. rocznicy powstania Polskiego Państwa Podziemnego i święta Wojsk Obrony Terytorialnej przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie.