Na Ukrainie drugi dzień blokad dróg dojazdowych do przejść granicznych z Polską. Ukraińcy protestują przeciwko zmianom w przepisach celno-skarbowych, dotyczących użytkowania samochodów na zagranicznych numerach rejestracyjnych.
W niedzielę protestujący blokowali trzy przejścia graniczne w województwie podkarpackim i wszystkie cztery przejścia polsko-ukraińskie w województwie lubelskim.
W poniedziałek na dwóch lubelskich przejściach granicznych przywrócono normalną odprawę. – Przejezdne są przejścia w Dołhobyczowie i Zosinie. Problemy wciąż występują w Dorohusku i Hrebennem – informuje rzecznik prasowy komendanta Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej porucznik Dariusz Sienicki. – W Hrebennem ruch został całkowicie wstrzymany, a Dorohusku odprawiane są tylko samochody osobowe; ciężarówki nie przekraczają granicy.
– W Hrebennem kolejka po polskiej stronie ma około kilometra. Po stronie ukraińskiej wjazd autobusów i samochodów osobowych odbywa się na bardzo niskim poziomie. W Dorohusku kolejka sięga już około 2 kilometrów. Ruch osobowy po stronie polskiej zamarł, po stronie ukraińskiej co jakiś czas przepuszczane są autobusy – mówi Waldemar Madej z Lubelskiego Urzędu Obsługi Przejść Granicznych. – Firmy transportowe stracą na tym proteście, ale wydaje mi się, że w tej chwili to jakiegoś większego wpływu jeszcze nie ma. Zdarzały się przypadki, gdy kolejki były dłuższe – dodaje Madej.
– Utrudnienia te związane są z protestami, jakie odbywają się po stronie ukraińskiej na drogach dojazdowych do przejść granicznych. Blokują je osoby niezadowolone z nowych przepisów celnych – dodaje porucznik Dariusz Sienicki.
– Drogi dojazdowe do przejścia blokowane są ściętymi drzewami. W poprzek dróg lokalnych są przekopane rowy, żeby nikt nie objeżdżał. Ci nieliczni, którzy teraz przyjeżdżają na parking, objeżdżają główne trakty lasami i drogami polnymi. To jest 5% tego, co jeździ przy normalnym ruchu – mówi właściciel przygranicznego parkingu w Dorohusku.
Protest dotyczy zmiany przepisów celno-skarbowych na Ukrainie. Do tej pory wielu obywateli Ukrainy nie przerejestrowywało samochodów kupionych w Polsce. Żeby nie płacić cła, decydowali się na współwłasność z Polakami i jeździli na polskich numerach. Teraz będzie to utrudnione.
– W Polsce działały tzw. „słupy”, czyli osoby, które rejestrowały na siebie nawet po 50 aut. Od niedzieli na Ukrainie weszły nowe przepisy celne, które nie pozwalają na wjazd takiego pojazdu na stronę ukraińską, chyba że ktoś zapłaci kaucję w wysokości 3 tys. euro. To są olbrzymie pieniądze. Może też przerejestrować ten samochód na siebie. Ale cło na samochód na Ukrainie wynosi około 2 tys. dolarów – wyjaśnia rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego w Tomaszowie Lubelskim, Krzysztof Chyżyński.
– Stoję od 19.00 w niedzielę. Nie ma czystej toalety. Jest sytuacja katastrofalna. Po stronie ukraińskiej palą opony, „cuda” się dzieją, a my stoimy bezradni. To nie jest nasza sprawa. Jestem Polakiem a nie Ukraińcem. Niech idą do swojego rządu i tam walczą o swoje – skarżą się kierowcy czekający na przejściu w Hrebennem.
DoG / AlF / opr. ToMa
Fot. Dominik Gil i Aleksandra Flis; film Dominik Gil