155 lat temu Polacy powiedzieli dość narastającemu rosyjskiemu terrorowi. Obchodzimy rocznicę wybuchu powstania styczniowego.
Z tej okazji w niedzielę (21.01.2018) Stowarzyszenie Historyczne „Ćwieki” ze Starościna zaprezentowało w Muzeum Wsi Lubelskiej namiastkę powstańczego życia.
– Powstanie styczniowe to największy i najbardziej tragiczny polski zryw. To także piękna karta naszej historii – mówi Piotr Głuchowski ze Stowarzyszenia Historycznego „Ćwieki” ze Starościna. – My staramy się pokazać tamte wydarzenia m.in. poprzez scenki rodzajowe z życia obozu powstańczego. Rekonstruujemy także ówczesne stroje. Podczas Sejmu Wielkiego (Czteroletniego) kolor żółty stał się barwą województwa lubelskiego i tak też pozostało do dzisiaj.
– Wszyscy powstańcy oddziału dowódcy Kajetana „Ćwieka” Cieszkowskiego mieli jednolite umundurowanie. W tamtym czasie było to bardzo rzadko spotykane. Jego żołnierze walczyli w Lubelskiem i na Ziemi Radomskiej – wyjaśnia Michał Olejnik, prezes stowarzyszenia.
– Bronią bojową powstańców były m.in. kosy, które osadzano na sztorc na drzewcu – tłumaczy Paweł Olejnik.
– Rosjanie (konnica carska) najbardziej obawiali się właśnie kosynierów – dodaje Tomasz Krajewski.
– Obozy powstańców były ukryte w lasach. Oni musieli sami zadbać o swoje potrzeby: o uzbrojenie i wyżywienie. Borykali się z zimnem, opatrywali rany. W oddziale był m.in. lekarz, ale także ksiądz – podkreśla Sławomir Rodak.
Powstanie styczniowe – jako walka o stare granice kraju – pokazuje ogólnonarodową świadomość. Po tym przegranym zrywie zmienia się sytuacja społeczna, dzięki czemu Polacy zdają sobie sprawę, że powinni stosować pracę u podstaw. To sprawia, że odzyskujemy niepodległość po 123 latach.
LilKa / opr. MatA
155. rocznica wybuchu powstania styczniowego w Muzeum Wsi Lubelskiej, Lublin, 21.01.2018, fot. Piotr Michalski