Nie milkną komentarze na temat listy przyjęć pacjentów, która była zamieszczona w przychodni w Wohyniu w powiecie radzyńskim. Nazwiska pacjentów zostały zakodowane pseudonimami zaczerpniętymi z bajek czy filmów. Kierownik przychodni, który stworzył listę, chciał pokazać absurdalność przepisów związanych z ochroną danych osobowych.
Na liście wizyt pacjentów znalazły się m.in. takie pseudonimy, jak Batman, Yogi czy Gargamel.
– To był żart z okazji wejścia w życie RODO – mówi kierownik przychodni, dr Ryszard Gaworecki. – Oczywiście nie wołaliśmy tak tych pacjentów. Nie ma takiej możliwości, żebym ja, z drugiego końca gabinetu, przez uchylone drzwi, zawołał pacjenta po jakiejś ksywce, a on by się zgłosił. To ja wychodzę do każdego pacjenta i go zapraszam. Zgodnie z nowymi przepisami, pacjentów nie wolno wołać po nazwisku. Podobno niektórzy wołają numerami. Mnie numery kojarzą się z Oświęcimiem, gdzie tak ludzi wołano. To nie miała być lista przyporządkowana do pacjentów, tylko do godziny.
Nazwy wymyślał dr Ryszard Gaworecki.
– Nikt nie poczuł się urażony. To był żart, który został wywieszony, ale nie był stosowany. Liczyłem na inteligencję i poczucie humoru pacjentów – dodaje kierownik przychodni.
– Dzwoniła do mnie kuzynka z Warszawy i pytała czy jestem wołana do lekarza jako Smerf, Gargamel czy ktoś inny. Pośmiałyśmy się, pożartowałyśmy i na tym rozmowa się zakończyła – mówi jedna z pacjentek. – Myślę, że to bardzo fajny pomysł, aby pokazać niektórym urzędnikom tworzącym prawo, że nie zawsze prawo ma sens i nie zawsze jest potrzebne do tego, co się w życiu dzieje – dodaje inna.
– Nadawanie pacjentom pseudonimów to przykład świadczący o niewłaściwym rozumieniu zasad ochrony danych osobowych – mówi rzecznik Urzędu Ochrony Danych Osobowych Agnieszka Świątek-Druś. – W pierwszej kolejności należałoby wziąć pod uwagę przepisy sektorowe, które regulują działalność tych podmiotów i wprowadzają wiele rozwiązań, chroniących prywatność i godność pacjentów. Dopiero wówczas, gdy przepisy te nie określają jak postąpić w konkretnej sytuacji, zastosowanie mają przepisy ogólnego rozporządzenia o ochronie danych, czyli tzw. RODO. Wywoływanie pacjentów z wykorzystaniem nadanych im jednorazowych pseudonimów u niektórych może wywoływać jedynie uśmiech. Warto jednak zaznaczyć, że niektórzy pacjenci takie rozwiązanie mogą odbierać jako naruszające ich godność osobistą.
Ministerstwo Zdrowia zaprezentowało dziś przewodnik dotyczący przetwarzania danych osobowych w systemie ochrony zdrowia. Minister resortu Łukasz Szumowski podkreślał, że stosując rozporządzenie o ochronie danych osobowych w służbie zdrowia, trzeba zachować zdrowy rozsądek: – Państwo pewnie słyszeliście o wielu przykładach różnych dziwnych zjawisk, które się wokół tego toczą: nazywanie pacjentów dziwnymi nazwami czy trudności z uzyskaniem informacji dotyczącej zdrowia osób bliskich. Pamiętajmy, że zawsze ratowanie zdrowia i życia jest priorytetowe – zaznaczył Łukasz Szumowski.
Dr Maciej Kawecki z Ministerstwa Cyfryzacji dodał, że stosowane metody RODO nie mogą paraliżować pracy w podmiotach medycznych: – Jeżeli mamy izbę przyjęć, gdzie bardzo często nie mamy numerków ani godzin przyjęć, nie można powiedzieć „pan Maciej z godziny 15:30”, gdzie emanacja ochrony życia i zdrowia jest najsilniejsza. Bardzo często wzywamy po prostu po nazwisku. Innej możliwości nie ma. Panów Maćków na korytarzu może być piętnastu albo dwudziestu.
W przewodniku zaprezentowanym przez Ministerstwo Zdrowia zaprezentowano m.in. wskazówki jak zapewnić anonimowość pacjentów podczas rejestracji, a także w jaki sposób wzywać pacjentów do gabinetów.
Dodajmy, że lista, która wywołała zamieszanie, została zdjęta. Kierownik przychodni zrezygnował z takiej formy zapisów pacjentów.
MaT (opr. DySzcz)
Fot. archiwum