Mija 77 lat od pierwszego transportu więźniów politycznych z więzienia na Pawiaku do obozu w Lublinie. W bydlęcych wagonach na Majdanek trafiło około 2 tysięcy osób.
– Głównie była to polska inteligencja – mówi historyk Marta Grudzińska z Państwowego Muzeum na Majdanku w Lublinie. – To byli m.in. harcerze, sędziowie i ludzie zaangażowani w działania na rzecz odrodzenia Polski, którzy w jakikolwiek sposób mogli szkodzić III Rzeszy. Często były to osoby młode, które dopiero wchodziły w dorosłe życie.
– Warunki egzystencji więźniów na Pawiaku były bardzo złe. Doskwierał im głód, cele były przepełnione, gnieździły się tam insekty. Szykany ze strony strażników to bicie i tortury. Chodziło o to, by złamać osobę przetrzymywaną – wyjaśnia Robert Hasselbusch, kustosz Muzeum Więzienia Pawiak.
– Krąży mit, że więźniami politycznymi byli wyłącznie dobrzy i wartościowi Polacy. Tymczasem w takich więzieniach jak na Pawiaku siedzieli także kryminaliści, alfonsi i prostytutki – wymienia Marta Grudzińska. – To np. Łukasz Siemiątkowski (Tata Tasiemka) – nazywany w Warszawie Al Capone, który trafił na Majdanek jako więzień polityczny.
– Pierwszy transport z Pawiaka został skierowany 17 stycznia. Znalazło się w nim ponad 1000 mężczyzn i około 300 kobiet – podaje Łukasz Mrozik z Państwowego Muzeum na Majdanku. – Kolejny duży transport – około 800 osób – miał miejsce w marcu. Szacuje się, że w I kwartale 1943 roku z Pawiaka na Majdanek łącznie trafiło około 4 tysięcy osób.
– Niektórzy próbowali uciekać podczas transportu. Do takich ludzi strzelano. Mówi się, że pobocza drogi kolejowej były zasłane zwłokami – dodaje Marta Grudzińska.
– Wanda Ossowska wspomina, że dla niej transport z Pawiaka na Majdanek był swego rodzaju wybawieniem. Skończyły się przesłuchiwania połączone z torturami, których przeżyła łącznie ponad 50 w siedzibie Gestapo przy al. Szucha. Ciężko wyobrazić sobie coś gorszego niż transport do obozu koncentracyjnego – „a jednak…” – jak mawiali sami więźniowie. Nie można nazwać tego „sielanką”, ale Majdanek był wybawieniem dla więźniów od bardzo brutalnych przesłuchań – tłumaczy Łukasz Mrozik.
– Oni się cieszyli. Na Majdanku była odkryta przestrzeń. Uważali, że jakoś tu będzie. Więźniowie polityczni szybko zaczęli się także organizować i konspirować. Polacy nie byli poddawani selekcji, nie byli mordowani w komorach gazowych. Dla nich było to miejsce pracy, wykonywali tu określone działania. Stąd byli kierowani do obozów na terenie Rzeszy – podsumowuje Grudzińska.
Szacuje się, że przez obóz na Majdanku przeszło około 150 tysięcy więźniów. 80 tysięcy z nich straciło życie. W większości byli to Żydzi.
MaTo / opr. MatA
ZOBACZ ZDJĘCIA: 77. rocznica pierwszego transportu z Pawiaka na Majdanek, 09.01.2020, fot. Iwona Burdzanowska