Na zniszczone uprawy przez niewłaściwe stosowanie środków ochrony roślin skarżą się rolnicy z Wólki Polinowskiej w powiecie bialskim. Winą za to obarczają swojego sąsiada, który uprawiając warzywa stosuje pestycydy rozprzestrzeniające się na ich uprawy.
Zniszczone uprawy, odszkodowanie znikome
Mieszkańcy Wólki Polinowskiej przyznają, że problem skażenia pestycydami ich upraw trwa od kilku lat. – Wszystko schnie, żółknie. Szkody są ogromne. W tym roku zostało zniszczony 1ha łubinu i prawie 2ha bzu czarnego – mówią. – Drugi rok uprawa bzu jest spalona. Sąsiad pryskał dynie, zaleciało. Liście się przebarwiły, teraz schną. Zasilaliśmy, kwiat rozkwitł, ale nie wiadomo jak będzie, w ubiegłym roku kwiat był czarny, a owocu nie było. Oprysk odparowuje z gleby, unosi się i powstaje chmura, która przenosi się i osadza na następnej plantacji.
– Jestem sadownikiem, nasza uprawa już od 4 lat jest uszkadzana przez opryski, które stosuje sąsiad uprawiający dynie od 4 lat nieustannie na tym samym polu. Zgłaszałem to do PZU. Ono ustosunkowało się do istnienia szkody, ale dostaję minimalny zwrot kosztów poniesionej szkody, ale nie uznają rekompensaty jakościowej. W sadzie jakość jest najważniejsza – mówi jeden z mieszkańców. – Rodzice mają sad 2 km dalej, gdzie owoce są ładne, gładkie i czyste, a ja od 4 lat mam ordzawione, uszkodzenia pęknięcia skórki rosnące wraz z owocem. W ubiegłym roku miałem 50-60% uszkodzeń owoców, które nie nadają się na sprzedaż.
Przepisy regulują stosowanie pestycydów
O sprawie poinformowaliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Lublinie. Jak powiedział w rozmowie z Polskim Radiem Lublin zastępca Lubelskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Roślin i Nasiennictwa Grzegorz Kuna, o wszelkich nieprawidłowościach związanych z zastosowaniem środków ochrony roślin poszkodowani mieszkańcy powinni poinformować bialski oddział inspekcji. Na podstawie zgłoszenia inspekcja przeprowadzi kontrolę. W przypadku potwierdzenia uchybień, inspektorzy nakładają na osobę stosującą pestycydy mandaty karne w wysokości do 500 zł. W przesłanym przez inspekcję oświadczeniu możemy przeczytać, że „środki ochrony roślin należy stosować w taki sposób, aby nie stwarzać zagrożenia dla zdrowia ludzi, zwierząt i środowiska. Należy również przeciwdziałać przemieszczaniu pestycydów na obszary nie będące celem zabiegu zastosowania tych środków.” Inspekcja zwraca też uwagę, że środki ochrony roślin można stosować, gdy prędkość wiatru nie przekracza 4m/s.
Nie było protestów
– Nie było żadnych skarg ani protestów związanych z niewłaściwym stosowaniem środków ochrony roślin przez wymienionego rolnika – zauważa Romuald Murawski, wójt gminy Konstantynów. – Myślę, że tu potrzebny jest zdrowy rozsądek. Każdy rolnik czy sadownik posiadający uprawnienia do stosowania środków ochrony roślin musi posiadać przeszkolenie. Rolnik raz na 5 lat odbywa kurs chemizacyjny, a sprzęt musi być co 3 lata poddany przeglądowi i sprawdzony przez inspektorat ochrony roślin.
Radio Lublin skontaktowało się z rolnikiem, któremu mieszkańcy zarzucają niewłaściwe stosowanie pestycydów. Nie chciał wypowiadać się do mikrofonu. Zapewnił jedynie, że środki ochrony roślin stosuje zgodnie z zasadami.
Problem niewłaściwego stosowania pestycydów coraz bardziej daje się we znaki mieszkańcom powiatu bialskiego. W gminie Konstantynów to właśnie pestycydy były przyczyną padnięcia pszczół w trzech pasiekach.
MaT / opr. KS
Fot. Małgorzata Tymicka
Czytaj też: Opryski zabiły pszczoły w gminie Konstantynów?