Jak twierdzą nawet najbardziej doświadczeni kierowcy, „po wielogodzinnej jeździe, bardzo zdradliwe mogą być ostatnie kilometry”. W miniony weekend doszło do kolizji z udziałem ukraińskiego kierowcy, który zasnął za kierownicą. Niewiele brakowało, by doszło do tragedii, bowiem TIR uderzył w dom, w którym przebywała pięcioosobowa rodzina.
– Takie sytuacje dotyczą nie tylko kierowców ciężarówek – mówi komisarz Andrzej Fijołek z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Zwykle myślimy, że kiedy jesteśmy skrajnie zmęczeni, ale mamy do pokonania tylko 2-3 kilometry, to przecież dojedziemy. Bowiem znamy drogę i jest już blisko. Gdyby to było w połowie trasy, pewnie taki kierowca by się zatrzymał, ale niedaleko domu każdy myśli, że da radę. Ale jeżeli kierowca robi się senny, nie da się tego przezwyciężyć. Zmęczony organizm nie panuje już nad swoimi reakcjami i trzeba zjechać z drogi. Warto odpocząć, dotlenić się albo porobić jakieś ćwiczenia. Być może to nas rozrusza. A jeżeli nie, trzeba się zatrzymać na jakąś drzemkę.
– Planując dłuższa podróż, planujmy także postoje – apelują więc policjanci.
– Kiedy już czujemy, że jesteśmy w domu, osłabia się nasza czujność – mówi profesor Bohdan Rożnowski, psycholog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Wtedy dajemy sobie w głowie zgodę: „już nie muszę uważać”. Następuje rozprzężenie.
Wprawdzie sytuacja w tym względzie poprawia się, ale ciągle nie brakuje kierowców, którzy jadą nie zważając na dojmujące zmęczenie.
– Wyniki kontroli wskazują, że liczba kierowców przestrzegających ograniczeń czasu pracy, cały czas rośnie. Wciąż zatrzymujemy jednak kierowców, którzy za nic mają sobie przepisy – informuje naczelnik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Lublinie, Paweł Gruszk.
Jeżeli czujemy zmęczenie, trzeba zjechać na parking, nawet jeżeli jesteśmy już tuż przed dotarciem do celu podróży.
RMaj
Fot. archiwum / KWP Lublin
CZYTAJ TAKŻE: Dorohucza: ciężarówka wjechała w dom