Artur Nóżka, który był informatykiem w Bractwie Miłosierdzia im. Brata Alberta w Lublinie, został zwolniony z pracy. Jak mówi ma to związek z tym, że wskazywał na nieprawidłowości w stowarzyszeniu.
To on wraz z dwiema innymi osobami pod koniec ubiegłego roku zawiadomił prokuraturę o nieprawidłowościach w stowarzyszeniu. Chodziło o wyłudzenie ponad 200 tys. zł kasy Bractwa za co na jakiś czas do aresztu trafiła była prezes stowarzyszenia.
Czytaj też: Przywłaszczyły pieniądze z Bractwa Brata Alberta. Nieprawidłowości mogło być więcej
– Chodziło nam o przywrócenie porządku w Bractwie i jego idei – mówi zwolniony kilka miesięcy temu Artur Nóżka. – Powiadomiliśmy Prokuraturę Rejonową w Lublinie o nieprawidłowościach. W zawiadomieniu było podane wiele faktów oraz obfity materiał dowodowy. Zwolniono mnie następnego dnia po walnym zgromadzeniu. Argumentowano to dziwnie: problemami finansowymi bractwa oraz brakiem pełnego etatu do wykorzystania na stanowisku informatyka. Moim zdaniem zostało to potraktowane jako akt zemsty. Fakty niejasnej sytuacji, gdy w konta zniknęło 220 tys. zł zgłaszałem pani skarbnik i księgowej już pod koniec 2017 roku. Mówiłem, że będę musiał zgłosić to do prokuratury. Sytuacja wyglądała tak, że darczyńcy wpłacali pieniądze na konto, a później dzwonili i pytali czy one rzeczywiście wpłynęły. Pani prezes mówiła, że jest dostęp do konta, można z niego wypłacać pieniądze, ale nie ma możliwości wglądu do jego historii. Gdyby wtedy podjęto działania lub prokuratura szybciej zajęła się tą kwestią to znaczna część tej kwoty byłaby ocalona. Ponad 2 lata poświęciliśmy na ratowanie Bractwa. Oczekiwalibyśmy, że za bezinteresowną walkę o dobro jednostki nowy zarząd powinien wręczyć nam dyplom czy nagrodę, stało się inaczej.
Ograniczamy koszty
– Zaufanie straciliśmy bardzo szybko i będziemy je odbudowywać bardzo długo. Bractwo w okresie grudniowym bardzo ucierpiało finansowo z racji zaistniałej sytuacji – przyznaje Monika Zielińska, prezes Bractwa Miłosierdzia w Lublinie. – Aby nie zamykać całej organizacji i nie ogłaszać upadłości musieliśmy ograniczyć koszty. Zaczęliśmy to robić od siebie, sprawdzając czy nie ma przerostu zatrudnienia. Pan Artur Nóżka został wytypowany do zwolnienia ponieważ nie było obłożenia na cały etat, nie wiem czemu uważa on właśnie jego obwiniam za złożenie zawiadomienia i chęć ukrócenia zdarzeń w Bractwie. Chcę, aby osoby, które faktycznie naraziły Bractwo na szkody poniosły odpowiedzialność. Pierwsze wypowiedzenie umowy o pracę pan Artur dostał kodeksowo z 3-miesięcznym okresem wypowiedzenia, jednak w jego trakcie usunął naszą stronę internetową. Do tej pory Bractwo nie odzyskało fanpage na Facebooku, mieliśmy kampanię 1%, więc dodatkowo naraziło nas to na straty ponieważ nie mogliśmy jej tam prowadzić. Wykasowanie strony uważam za duże naruszenie obowiązków pracowniczych. Sama nie wiem o jaką kwotę dokładnie straciliśmy w sprawie prowadzonej przez prokuraturę ponieważ śledztwo wciąż trwa. Z samego konta zniknęło ok. 190 tys. zł., ale prawdopodobnie były inne malwersacje finansowe gotówkowe – to jest w trakcie prac śledztwa.
Postępowanie trwa
– Postępowanie dotyczy przywłaszczenia pieniędzy z konta Bractwa św. Brata Alberta. Zarzuty w tej sprawie zostały przedstawione trzem osobom: prezes Monice S., która usłyszała zarzut przywłaszczenia ponad 200 tys. zł., zaś dwie pozostałe osoby to pracownice bractwa – te usłyszały zarzut Bprzywłaszczenia mniejszych kwot ok. 15 tys. zł – wyjaśnia Agnieszka Kępka, Prokuratura Okręgowa w Lublinie. – Postępowanie się toczy, uzyskaliśmy dodatkową uzupełniającą opinię biegłego, który wyliczył ewentualne kwoty, które mogły zostać przywłaszczone oraz analizował dokumentację księgową. W tej chwili nadal wykonywane są czynności.
Bractwo im. Brata Alberta w Lublinie codziennie wydaje posiłki 200 bezdomnym i potrzebującym. Prowadzi też schronisko dla bezdomnych oraz ośrodek w Bystrzejowicach.
PaSe
Fot. archiwum