Nie ma bezpośredniego zagrożenia dla środowiska z powodu ścieków, które wydostały się w ubiegły piątek do rowu melioracyjnego z zakładów mięsnych firmy Pini Beef w Końskowoli. Wyniki badań pobranych próbek potwierdzają, że trafiły tam ścieki przemysłowe, ale ich stężenie w miarę oddalania się od zakładu malało i nie powinno zagrażać środowisku.
– Nie ma wątpliwości, że w rowie melioracyjnym znalazły się ścieki z zakładu Pini Beef – mówi Arkadiusz Iwaniuk. – Dostawały się one do rowu, powoli rozcieńczając się i zmniejszając swoje stężenie. Konsekwencje dla firmy będą poważniejsze niż sankcje typowo środowiskowe. Przekażemy tę sprawę odpowiednim organom, takim jak sąd czy prokuratura.
Próbki przebadane przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Lublinie zostały pobrane w czterech miejscach.
Zastępca wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, Arkadiusz Iwaniuk, przyznaje, że jeśli w tym czasie doszłoby tam np. do pojenia zwierząt, mogłoby to zagrażać ich zdrowiu. Jednak dotychczas nikt nie zgłaszał takich przypadków.
Stężenie wskazujące na obecność ścieków przemysłowych z każdym badanym odcinkiem jednak malało i zdaniem Iwaniuka nie powinno być groźne dla środowiska.
ŁuG
Fot. archiwum
CZYTAJ TAKŻE:
Strumień tajemniczej substancji w Końskowoli
Błąd budowlany przyczyną wycieku z zakładu ubojowego?
Wyciekiem ścieków z krwią zajmie się sztab kryzysowy
Sztab kryzysowy zadecydował: Skontrolują Pini Beef