To lubelskie harcerki poinformowały świat o niemieckich eksperymentach medycznych w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück. Tajna korespondencja była do tej pory w zbiorach prywatnych. Teraz 27 listów pisanych moczem, przekazała Maria Wilgat, córka więzionej w obozie Krystyny Czyż-Wilgat.
– Te młode dziewczyny zdawały sobie sprawę, że jako żywe dowody ulegną likwidacji. Dlatego chciały te informacje przekazać. W oficjalnej korespondencji było to niemożliwe. Harcerki wpadły więc na genialny pomysł. Wykorzystując wewnętrzną stronę koperty za pomocą sympatycznego atramentu, czyli moczu, informowały o tym, co się dzieje w obozie i jakie operacje są przeprowadzane. Jak odczytywano te wiadomości? W swoim liście Krysia Czyż napisała do brata pytając, czy pamięta, jak wspólnie czytali „Szatana z siódmej klasy” Kornela Makuszyńskiego. To był sygnał dla rodziny, że informacje są zaszyfrowane. Pierwsze litery w tej wiadomości tworzył się napis „moczem”. Aby to odczytać wystarczyło kartkę uprasować żelazkiem – mówi kierownik Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem” w Lublinie, Barbara Oratowska.
Drugi rodzaj listów to tzw. listy „lewe” wysyłane przez więźniów pracujących poza obozem pod różne lubelskie adresy. – Poprzez kolumny pracujące na zewnątrz były one wrzucane do skrzynek pocztowych. Oprócz nich mamy jeszcze listy, które były ocenzurowane, ale ich tekst był niewidoczny.
Informacje o eksperymentach i sytuacji w obozie dotarły do Lublina. Drogą konspiracyjną, poprzez kontakty Marii Czyżowej, zostały przekazane do Londynu i Radio BBC podało, co się dzieje w obozie Ravensbrück.
– Te listy pokazują, jak te dziewczyny były bohaterskie, solidarne i jaką miały wyobraźnię. Każdy barak miał strych. Jedna stała na czatach, a druga (będąca na górze) pisała. Trudno było to robić, ponieważ ona nie widziała tego – tłumaczy Oratowska.
Tajna korespondencja obozowa więźniarek z Ravensbrück zostanie zabezpieczona przez konserwatorów.
MaG
Fot. Magda Grydniewska