Trwa wyjaśnianie okoliczności śmierci 41-letniego górnika, który zginął wczoraj około godziny 17.00 w kopalni w Stefanowie należącej do spółki Lubelski Węgiel „Bogdanka” S.A.
Mężczyzna osierocił 14-letnią córkę.
– Nastolatka wraz z matką zostały otoczone odpowiednią opieką, również psychologiczną – informuje rzecznik prasowy Bogdanki Magda Kołodziejczyk.
Ciało mężczyzny znaleziono na taśmie w rejonie szybu wydobywczego, 2 kilometry od ściany przy której miał pracować. Nie wiadomo dlaczego znalazło się ono kilka kilometrów od miejsca, gdzie powinien pracować.
– To jedno z ważniejszych pytań w całej sprawie. W jaki sposób on dostał się na przenośnik i tym przenośnikiem do miejsca, gdzie został odnaleziony? To pytanie zadają sobie wszyscy. Są tylko domysły, że padł na niego lub specjalnie tam zajrzał i został pochwycony. Odległość pomiędzy przenośnikiem, a stropem wyrobiska wynosiła tylko pół metra. Jest to niska, strugowa ściana. Zachodzimy w głowę, jak to się mogło stać – mówi dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Lublinie, Stanisław Kurek.
To pytanie zadają sobie również prokuratorzy.
– Szukamy świadków i przesłuchujemy personel kopalni. Po przeprowadzeniu oględzin podjęliśmy decyzję o wszczęciu śledztwa w kierunku artykułu 220 i 155 Kodeksu karnego. Mówimy tutaj o naruszeniu zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, przez co o narażeniu pracownika na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Te czyny są zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności. Nie jesteśmy na ten moment w stanie stwierdzić, jakie będą dalsze ustalenia. Jutro będzie przeprowadzona sekcja zwłok i dopiero po uzyskaniu wyników będziemy mogli z tego jakieś kolejne wnioski wyciągnąć – mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka.
Śledczy mają nadzieję, że wspomniana sekcja pomoże im w rozwikłaniu sprawy. To jednak nie jest takie pewne. Jak mówią górnicy, wczorajsza śmierć ich kolegi, to jedno z najtragiczniejszych zdarzeń w kopani Bogdanka wciągu ostatnich kilku lat.
– Do tej pory przyczyną wypadków był czynnik ludzki. Nie było takich przypadków, żeby przyczyna leżała po stronie spółki. Mówimy oczywiście o wypadkach śmiertelnych. Ja przede wszystkim nie znam przyczyny i okoliczności tego wydarzenia, więc trudno jest mi ocenić po czyjej stronie leży wina. Jest za wcześnie na stawianie tez – mówi dyrektor Biura Zarządu Lubelski Węgiel „Bogdanka” S.A., Grzegorz Gawroński.
Kwalifikacja przyjęta przez prokuraturę dotycząca niezachowania zasad bezpieczeństwa i higieny pracy jest wstępna i może jeszcze ulec zmianie. W sprawie nikt nie usłyszał żadnych zarzutów. Na jutro zaplanowano dalsze przesłuchania pracowników kopalni.
41-letni górnik był sekcyjnym, w zawodzie pracował ponad 12 lat.
ŁoM / ZAlew / MaTo
Fot. pixabay.com