Dawni żydowscy mieszkańcy Lublina i ich potomkowie przyjechali do stolicy regionu. Rozpoczął się pierwszy od 1947 roku zjazd Lublinerów. W spotkaniu bierze udział ponad 200 Żydów z całego świata. Najliczniejsza grupa – blisko 60 osób – przyjechała z Izraela, są również goście ze Stanów Zjednoczonych, Australii czy Meksyku.
Lublinerzy to osoby pochodzenie żydowskiego, które rodzinne są związane z Lublinem. Leora Tec (na zdjęciu) – jedna z uczestniczek spotkania była gościem Wojciecha Brakowieckiego.
– Moja mama urodziła się w 1931 roku w Lublinie przy ul. Szerokiej. Mój dziadek miał natomiast fabrykę świec przy ul. Lubartowskiej – wspomina.
– Moja mama Nechama Tec napisała książkę pt. „Suche łzy”. To wojenna historia przetrwania żydowskiej dziewczynki. Publikacja została przetłumaczona na język polski – podkreśla.
– Ja przyjechałam do Lublina po raz pierwszy w 2005 roku z mamą. To była trudna dla niej wizyta, bo miasto się zmieniło. Nie ma tu już np. jej szkoły czy znajomych. Dla mnie ta podróż była odkrywaniem powojennego Lublina i jego historii – podkreśla.
– W Lublinie poznałam Tomasza Pietrasiewicza i Witolda Dąbrowskiego (Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”). Oni zorganizowali dla mnie i mojej rodziny podróż po żydowskim Lublinie. Zaplanowali także moją kolejną wizytę w mieście i w 2007 roku znów tu przyjechałam, by uczyć się języka polskiego w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. To pozwoliło mi nie tylko poznawać język, ale także historię i przeszłość. Trzeba doceniać starania, jakie podejmuje ośrodek. To bardzo ważne – zaznaczyła.
– Bridge to Poland [tłum. Most do Polski] to projekt, w który jestem zaangażowana. Moją inspiracją jest właśnie Ośrodek „Brama Grodzka – Tatr NN”. Obserwując jego działalność, też postanowiłam opowiadać młodym mieszkańcom Stanów Zjednoczonych o przeszłości i historii. To bardzo ciekawe i ważne – podsumowała.
WB / opr. MatA
Fot. SzyMon