Mieszkańcy Zażółkwi, Rońska, Białki i ulica Kłosowskiego w Krasnymstawie są rozgoryczeni postawą władz województwa, które dziś miały się spotkać z mieszkańcami i rozmawiać w sprawie przebudowy odcinka drogi wojewódzkiej nr 842 przebiegającej przez te miejscowości.
Przypomnijmy, że mieszkańcy narzekają na zły stan nawierzchni, pękające ściany w domach, zamulony i zarośnięty rów odwadniający, przez który opady zalewają ich posesje, ale przede wszystkim na brak chodnika wzdłuż ruchliwej jezdni, bez którego nie mogą bezpiecznie się poruszać.
Na spotkaniu nie było marszałka Pawła Nakoniecznego, który zainicjował zebranie. Nie było też dyrektora zarządu dróg wojewódzkich, który zapowiedział przyjazd, a ostatecznie wysłał delegację z Rejonu Dróg Wojewódzkich w Chełmie. W remizie w Zażółkwi byli za to przedstawiciele urzędu i przewodniczący Rady Gminy Krasnystaw, a także kilkudziesięciu mieszkańców, którzy rzucili pracę, żniwa i przyszli, by usłyszeć konkretne odpowiedzi na swoją petycję i protest.
– Jak najbardziej popieramy petycję mieszkańców w sprawie przebudowy tej drogi – mówi Jerzy Jaskóła, kierownik sekcji technicznej Rejonu Dróg Wojewódzkich w Chełmie. – Przekażemy sprawę swojemu przełożonemu, panu dyrektorowi Zarządu Dróg Wojewódzkich w Chełmie, a dyrektor będzie ją na pewno przekazywał swoim przełożonym. Taka sytuacja na drodze i jej stan na pewno leży na sercu również dyrektorowi. Po to jesteśmy, żeby naprawiać drogi.
– Temat drogi wojewódzkiej przez miejscowości Rońsko, Zażółkiew, Białka będzie analizowany i przedstawiany na komisji budżetu Rady Gminy Krasnystaw – mówi Tomasz Barczuch, zastępca wójta gminy Krasnystaw. – Po tej komisji ta sprawa pojawi się na sesji Rady Gminy. Pierwsza rzecz, którą teraz zadeklarowałem i którą zrobię – w przyszłym tygodniu zechcę umówić się na spotkanie z wicemarszałkiem Pawłem Nakoniecznym, przedstawicielami miejscowości Zażółkiew, z panem radnym, panią sołtys, przewodniczącą komitetu protestacyjnego po to, aby przedyskutować przyszłą inwestycję, która mogłaby być zrealizowana i miejmy nadzieję, że będzie zrealizowana w poszczególnych miejscowościach.
– Wydaje mi się, że jakieś efekty będą widoczne wtedy, jeżeli władze zobaczą, że ta droga potrzebna jest województwu, a nie nam, czyli kiedy dojdzie do wstrzymania ruchu – mówi jeden z mieszkańców Zażółkwi.
– Jeśli chodzi o partycypację w kosztach całej inwestycji, to jest mi w tej chwili trudno cokolwiek powiedzieć – mówi Tomasz Barczuch. – To będzie zależało od szczegółowych przepisów. Jeśli chodzi o budowę samego chodnika, to do tej pory była taka zasada partycypacji w kosztach: 60% po stronie gminy, 40% po stronie zarządu wojewódzkiego. Deklarujemy również pokrycie kosztów wykonania projektu przebudowy drogi z pełną infrastrukturą.
– Nie są podjęte żadne decyzje – mówi mieszkaniec Zażółkwi. – Panowie będą dopiero przekazywać wszystko władzom wyższym, a my dalej czekamy. Czekamy już od 40 lat.
Zdaniem mieszkańców, władze województwa powinny się wstydzić, bo potraktowały ich niepoważnie. Usłyszeli tylko deklaracje gminy, które znane były już wcześniej, dlatego otwarcie mówią o zablokowaniu drogi.
DoG (opr. DySzcz)
Fot. Dominik Gil
CZYTAJ: Mieszkańcy Zażółkwi chcą przebudowy niebezpiecznej drogi