Dramatyczne zejście z Mont Blanc. Niezwyczajny podróżnik już w Lublinie

malonowski

Z odmrożonymi palcami u nóg i bez czucia w opuszkach palców u dłoni, ale ze wspomnieniami – i tymi pięknymi, i tymi tragicznymi  –  Radosław Malinowski wrócił ze swojej wyprawy na Dach Europy. 31 lipca wyruszył spod archikatedry lubelskiej i w 15 dni dojechał rowerem do Chamonix – francuskiej miejscowości leżącej u podnóża Mont Blanc.

Dziennie pokonywał od 150 do 180 kilometrów. W sumie przemierzył ich 2 tysiące. Była jazda w 40 stopniowym upale, spanie w lasach i na dzikich plażach, a potem piesza wspinaczka na Mont Blanc. I w końcu zdobycie szczytu.

Jednak, jak się okazało, najgorsze było dopiero przed nim. –  Według prognozy pogoda miała się zmienić trzy godziny po zdobyciu przeze mnie Mont Blanc,. Stało się to jednak dużo wcześniej. W ciągu 15 minut popsuła się całkowicie. Nie było w ogóle widoczności. Człowiek jest w stanie spojrzeć trzy metry do przodu i widzi tylko mgłę. Chmura zeszła do poziomu góry. Wiatr wiał z prędkością ponad 100 km/h, do tego grad. Pioruny tworzyły się na wysokości, na której przebywałem. W pewnym momencie zgubiłem drogę. Zacząłem wracać po własnych śladach. Wszedłem wyżej. Nie widziałem, dokąd idę. Kręciłem się w kółko. W końcu znalazłem szczelinę lodową. Wykopałem tam jamę śnieżną i osłoniłem się od wiatru. Miałem dodatkową kurtkę. Przeczekałem kilkanaście godzin, aż widoczność się poprawiła.

Jak dodaje podróżnik, Ukrainiec, który towarzyszył mu w początkowej fazie zejścia z Mont Blanc, nie przeżył załamania pogody.

Co dała Radosławowi Malinowskiemu ta wyprawa? – Na górę nie wchodzi się po to, aby na nią wejść. Wspina się na nią, żeby przełamać własne obawy i lęki. Wróciłem z tej wyprawy odmieniony. Dzięki niej wspierałem też Fundusz św. Brata Alberta, pomagający dzieciom. Poprzez ekstremalne wyzwania zwróciłem uwagę innych ludzi, że swoimi talentami możemy służyć innym. Było to też wspaniałe doświadczenie. Nie zabrakło pięknych widoków, niesamowitych przeżyć, spotkań z fantastycznymi ludźmi.

Wyprawa Radka na Dach Europy ma być dowodem dla podopiecznych lubelskiej Fundacji Szczęśliwe Dzieciństwo, że w życiu można dokonać niemożliwego.

Na co dzień Radosław Malinowski jest wychowawcą w tej fundacji. Ponadto skończył wychowanie fizyczne i jest doktorantem teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Po zdobyciu mierzącego  ponad 4800 metrów Mont Blanc, planuje już wyprawę na sześciotysięcznik. 

ZAlew

CZYTAJ TEŻ:

Radosław Malinowski zdobył Mont Blanc

Rowerem z Lublina aż na Dach Europy

Exit mobile version