W Chełmie odbyły się uroczystości związane z obchodami 74. rocznicy utworzenia 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, która patronuje Nadbużańskiemu Oddziałowi Straży Granicznej.
Kombatanci i ich potomkowie, funkcjonariusze Straży Granicznej i samorządowcy wzięli udział w mszy świętej w kościele garnizonowym i złożyli wieńce pod pomnikiem akcji „Burza” w miejskim parku.
– Dywizja została sformowana 15 stycznia 1944 roku z 9 oddziałów partyzanckich AK, chroniących Polaków przed mordami band UPA i natychmiast weszła do działań bojowych – przypomina prezes Chełmskiego Środowiska Żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK Jan Markowski. – Pierwszy celem było „wymiecenie” z rejonu działania jednostki oddziałów UPA. Dopiero w marcu dywizja weszła do działań bojowych przeciwko Niemcom. Toczy z nimi frontowe walki pod Włodzimierzem Wołyńskim i o twierdzę Kowel. Działania te prowadzone są wspólnie z armią sowiecką. W wyniku niepowodzenia Rosjanie zostawili Polaków na pastwę losu. Dywizja przeszła więc do działań partyzanckich. Jest dwukrotnie okrążona. Wyrywa się stamtąd i przechodzi na Lubelszczyznę, gdzie walczy z Niemcami. Wyzwala Parczew i Kock. Zostaje ostatecznie rozbrojona 25 lipca przez Sowietów.
– Pamiętam, że najgorsze chwile przeżyłem, gdy byliśmy w okrążeniu w Lasach Mosurskich na Wołyniu i nie było w ogóle, co jeść. Nie mogliśmy się też stamtąd wydostać. Kiedy przedzieraliśmy się z okrążenia, na torach Niemcy przywitali nas kulami. Wyszedłem z tego cało, ale ponad 20 padło partyzantów. Rozbili nas tam, więc dołączyłem do innego oddziału – opowiada Eugeniusz Mariański, który w wieku 19 lat walczył w szeregach dywizji. – Rosjanie rozbroili nas podstępem. Powiedzieli, że chcą nas obejrzeć, zobaczyć, co to za wojsko. Przyszliśmy na wieczór, a tam zrobili już zasadzkę. Zabrali wszystkich dowódców. Kazali złożyć broń i nas puścili.
Jak opowiada Jan Markowski losy żołnierzy dywizji po rozbrojeniu potoczyły się różnie. – Część dołączyła do WiN-u dalej walczyć, część poszła z 2 Armią Wojska Polskiego na front. Większość była represjonowana później przez UB.
Jak opowiada Eugeniusz Mariański, w czasach komunistycznych żołnierze dywizji żyli w ciągłym strachu. – Nie można było o tym mówić nawet własnym dzieciom. Bałem się,, ze gdzieś wygadają i przyjdą mnie zamknąć.
Mamy pięć cmentarzy wojennych 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Podnieśliśmy je z pełnego zniszczenia dokonanego przez rządy sowieckie. Pozostały na nich tylko szczątki nagrobków. A dzisiaj są one dobrze utrzymane, między innymi również dzięki funkcjonariuszom Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej – informuje Jan Markowski.
Podczas obchodów wręczono prawie setkę różnego rodzaju odznaczeń. Uhonorowani zostali nie tylko funkcjonariusze Straży Granicznej, ale także osoby cywilne pielęgnujące pamięć o Polakach – bohaterach II wojny światowej.
DoG / opr. ToMa
Fot. Dominik Gil