Jest zwrot w sprawie schroniska w Krzesimowie. Umowa na dzierżawę terenu zawarta przez Nadleśnictwo Świdnik ze stowarzyszeniem, które je prowadzi, kończy się w marcu. Ale jest duża szansa, że przytulisko będzie działać jeszcze co najmniej rok.
– Mimo tego chcielibyśmy dla każdego naszego zwierzaka znaleźć prawdziwy dom – mówią prowadzące schronisko Maria Ferens i Majka Gulanowska ze Świdnickiego Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami. – Na dzisiaj jest 150 psów, na początku roku było ich 190, a rok temu 356. Dwa lata temu mieliśmy ich ponad 600. Robimy wszystko, żeby psiaki znajdowały nowe domy.
– Pierwsza umowa dzierżawy została podpisana w 2003 roku. To naprawdę długi okres. I przez ten czas nie były prowadzone żadne inwestycje, mające na celu poprawienie stanu budynku. Ba! Dostaliśmy skargi okolicznych mieszkańców, że zwierzęta są wypuszczane do lasu. Nasi pracownicy nie chcą pracować w okolicy tego schroniska ze względu na duża liczbę szczurów, które w tym rejonie przebywają – mówi Rafał Cieślak, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Świdnik. Jak jednak dodaje – Nadleśnictwo chce umożliwić stowarzyszeniu wygaszanie działalności w sposób korzystny dla przebywających w schronisku zwierząt. Stoimy na stanowisku, żeby przedłużyć umowę dzierżawy jeszcze o rok.
– Nadleśnictwo ma czas. A my mamy umowę tylko do końca marca. Problem leży w tym, że gminy właśnie do końca marca muszą uchwalić programy opieki nad zwierzętami, w których mają wskazać schronisko, z jakim mają podpisane porozumienie. I nie mogą tego zrobić z nami, dopóki nie posiadamy umowy dzierżawy. A nadleśnictwo deklaruje, że ją z nami zawrze, ale nie przed końcem marca – skarży się Maria Ferens.
Rafał Cieślak wyjaśnia powody odroczenia podpisania umowy dzierżawnej. – Stowarzyszenie musi dochować obowiązków zarówno wynikających z umowy najmu, jak i z decyzji nadzoru budowlanego. A ta przewiduje rozbiórkę płyt betonowych i kostki brukowej, które zostały położone nielegalnie. Ale teraz mamy okres zimowy i rozbiórka zamarzniętego betonu nie jest w tej chwili możliwa. Mamy czas do końca marca. Myślę, że kiedy aura pozwoli stowarzyszenie wywiąże się z nałożonych obowiązków.
– Zostałam postawiona w kropce. Jest deklaracja, że zgoda zostaje przedłużona, ale trzeba to i tamto wykonać. To, co mogłam, zrobiłam. Ale tu trzeba „zgrai osób”, żeby te betony wszystkie pozrywać odpowiada Maria Ferens.
Świdnickie Stowarzyszeniem Opieki nad Zwierzętami rozpoczęło już jednak demontaż samowolnie postawionych kojców. I deklaruje dalsze prace rozbiórkowe.
Jednak nawet w przypadku przedłużenia umowy schronisko finalnie czeka likwidacja. – Trzeba sobie jasno powiedzieć, że budynki nie są przystosowane do prowadzenia takiej działalności. Znajdują się w bardzo złym stanie. I uważamy, że powinno powstać jakieś inne schronisko, które będzie miało warunki do godnego przebywania w nim zwierząt – stwierdza Rafał Cieślak.
Jak dowiedziało się Radio Lublin, to jednak nie koniec kłopotów schroniska. Trwa teraz policyjne dochodzenie, podczas którego przesłuchiwanych jest około 200 osób, które wzięły z Krzesimowa czworonoga.
To wynik zawiadomienia jednego z aktywistów ze Śląska, który poinformował o zaginięciu psa. W czasie dochodzenia okazało się, że ktoś podał nieprawdziwe dane przy adopcji zwierzęcia. Teraz funkcjonariusze sprawdzają, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa podrobienia podpisów.
PaSe / opr. ToMa
Fot. Sebastian Pawlak
CZYTAJ TAKŻE:
Schronisku w Krzesimowie grozi likwidacja
Psy z Krzesimowa czekają na nowy dom
Ostatnia chwila, aby dać dom psu ze schroniska
Jest szansa dla schroniska w Krzesimowie
Krzesimów: ponad 170 psów czeka na nowych właścicieli