W centrum Lublina znajdują się zbiorniki z chlorowaną wodą. Niejeden Słuchacz może pomyśleć, że to baseny, zwłaszcza, że niektórzy próbują się tam kąpać. Mowa jednak o fontannach na placu Litewskim. – Mieszkańcy i turyści lubią tam odpoczywać, jednak nie zawsze w sposób zgodny z regulaminem – mówi rzeczniczka prezydenta miasta, Beata Krzyżanowska. – Trzeba jasno powiedzieć, że to nie jest basen. Mamy wrażenie, że mieszkańcy korzystają z fontann jak ze Słonecznego Wrotkowa – dodaje.
– Są wakacje, dzieci muszą chwileczkę się pomoczyć – mówi mieszkanka Lublina.
– Woda jest chlorowana, filtrowana. Występują tam technologię jak na basenie, jednak w przypadku fontanny i tej wody musimy wziąć pod uwagę także zanieczyszczenia, często odzwierzęce. Mogą one być niebezpieczne – podkreśla Krzyżanowska. – Woda sama w sobie jest bezpieczna, natomiast wszystko to, co występuje w otwartej przestrzeni może być szkodliwe – dodaje.
– Istnieje zagrożenie zdrowotne. Jest ono związane z bakteriami, wirusami czy grzybami, które znajdują się na powłokach naszego ciała i mogę być przenoszone drogą doustną poprzez ręce czy poprzez trzymane przedmioty – podkreśla Małgorzata Serafin z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Fontanny nie są obiektami przeznaczonymi do rekreacyjnego korzystania – dodaje.
Jakie bakterie są niebezpieczne? – Legionella – zaznacza Serafin. – One występują w aerozolu wodno-powietrznym, który wytwarzany jest podczas eksploatacji fontanny. Ta bakteria chorobotwórcza może wnikać do organizmu poprzez jej wdychanie. Wywołuje wtedy zakażenie i chorobę – dodaje.
– Możemy wchodzić do fontanny, która znajduje się w głębi placu Litewskiego, ale też z uwagą na jej środkową część, gdzie znajdują się dysze – mówi rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie, Robert Gogola. – Zgłoszeń jeśli chodzi o wejścia do fontanny jest zdecydowanie mniej, niż w ubiegłym roku. Na podstawie samego regulaminu, funkcjonariusze nie mogą nałożyć na taką osobę mandatu. Interwencje, które podejmujemy kończą się pouczeniami – dodaje.
Wchodzenie do fontann to nie tylko lubelski problem. Mieszkańcy Gdańska czy Kielc również chętnie ochładzają się w takich miejscach. Warto zachować jednak granicę, po przekroczeniu których reprezentacyjna część miasta zamieni się w dziką plażę.
PrzeG
Fot. archiwum
CZYTAJ: Koniecznie zobacz „Anioły lubelskie”