Zjednoczenie rolników i walka o wspólne interesy – to główne hasła spotkania sadowników z prezesem i założycielem Unii Warzywno-Ziemniaczanej Michałem Kołodziejczykiem w Kolonii Boby, w powiecie kraśnickim.
Sadownicy i producenci owoców miękkich dyskutowali między innymi o potrzebie wprowadzenia umów kontraktacyjnych i ceny minimalnej skupu oraz o ograniczeniu napływu owoców z Ukrainy. Rozgoryczeni rolnicy mówią, że nie opłaca im się zrywać owoców. – W tym roku jest ciężko. Pracownik bierze złotówkę z kilograma. Do tego należy doliczyć wyżywienie i zakwaterowanie. Razem z tony malin to będzie około 500 zł. W tym momencie jest to więc nieopłacalny biznes – mówi jeden z nich. – W tej chwili rwacz bierze za kilogram malin 1,20 zł, a owoce te sprzedaje się w skupie za 1,80 zł. Nam zostaje 60 gr. A musimy jeszcze zapłacić za opryski i nawodnienie – dodaje inny.
– Ceny są poniżej wszelkich kosztów i opłacalności produkcji. Chodzi nam o to, żeby zmusić firmy przetwórcze, by usiadły z nami do stołu i zaczęły rozmawiać na temat kontraktacji owoców. To klucz do całej sprawy. Musi nastąpić związanie przetwórców z dostawcą. A w tej chwili sadownik nie ma wpływu na cenę własnego produktu – uważa Janusz Gawryszek, prezes Związek Sadowników RP Oddział w Wandalinie.
– Problem ten dotyczy nie tylko owoców miękkich, ale i wszystkich owoców oraz warzyw w Polsce – stwierdza Michał Kołodziejczyk. – Chcemy pokazać, że konsumenci też się z nami zgadzają. Bo przecież to oni przepłacają za porzeczki czy maliny w sklepie. Patologią jest system, w którym rolnik dostaje grosze, a w sklepach klienci kupują towar, na który nałożona jest ogromna marża. Konsumenci widzą wysokie ceny i w ich oczach pojawiają się pieniądze, które spływają do rolników. A tak naprawdę ci dostają ochłapy. Te pieniądze przestają starczać na funkcjonowanie rodzin. Sytuacja jest dramatyczna. Sadownicy mogliby przestać rwać maliny czy porzeczki i mieliby tyle samo pieniędzy – dodaje.
W przyszły piątek (13.07) przedstawiciele Unii Warzywno-Ziemniaczanej wraz z rolnikami z różnych części Polski planują przyjazd do Warszawy.
MaK / opr. ToMa
Fot. archiwum
CZYTAJ TAKŻE: Niezadowoleni sadownicy planują wyjazd do Warszawy