– Pchły są tylko naszymi okresowymi pasożytami. Żerują na człowieku, po czym odpadają i zostawiamy je w miejscu, gdzie wcześniej były. Ukąszenia pcheł są owszem uciążliwe i swędzące, ale rzadko przynosimy te owady do domu. Chyba że mamy psa albo kota. Wtedy nasi pupile mogą nam te owady zafundować – wyjaśnia mówi dr Robert Rozwałka, arachnolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
– Z wszami jest trochę większy problem, dlatego że są to owady związane ściśle z człowiekiem. I tak na dobrą sprawę mamy dwa gatunki: wesz łonową oraz wesz ludzką, która dzieli się na dwie formy – wesz odzieżową i głowową. Wszystkie gatunki są krwiopijne, wszystkie żerują na człowieku. Dotyczy to także stadiów młodocianych tych owadów. Czasami zamiast wszy można stwierdzić obecność ich jaj, tak zwanych gnid – dodaje dr Rozwałka.
Wszawica wraca
– W tej chwili wszawica jest schorzeniem, które wraca do przedszkoli i szkół. Dzięki dużej łatwości przemieszczania się przez powieszone na wspólnych wieszakach ubrania albo korzystanie z tych samych grzebieni, może się przenosić między dziećmi – informuje Robert Rozwałka.
Jak się ustrzec przed wszami?
– To z jednej strony kwestia czystości. Z drugiej zaś tam, gdzie jest możliwość kontaktu naszych ubrań z ubraniami innych osób niestety jest szansa, że możemy się nabawić wszy. Jeżeli w szkole nie ma takie kontroli, warto raz na miesiąc albo dwa przejrzeć swojemu dziecku włosy – mówi dr Rozwałka.
Czy można zarazić się w hotelach albo środkach komunikacji publicznej?
– Zdarza się, gdyż wszy mogą długo głodować. Ale nie warto wpadać w panikę, bowiem dzięki higienie i odpowiednim środkom można się pozbyć wszawicy. Natomiast warto pamiętać, że jeżeli owady te pojawią się u jednego z domowników, obowiązkową kurację muszą przejść wszyscy – dodaje.
Wszy mogą też przenosić choroby
– Owad ten przede wszystkim przenosił tyfus plamisty. To Polak, dr Rudolf Weigl, wynalazł szczepionkę przeciw tej chorobie. W czasie II wojny światowej pracował we Lwowie i produkował ten preparat. W prowadzonych tam badania zatrudnił jako karmicieli wszy wielu profesorów lwowskiego uniwersytetu, dzięki czemu uratował im życie. Teraz w Europie przypadki tyfusu są bardzo sporadyczne. Związane jest to z mniejszą liczbą wszy i wzrostem ogólnego poziomu higieny. Nie jest to jednak choroba, która została całkowicie wytępiona, tak jak w przypadku czarnej ospy – stwierdza Robert Rozwałka.
MaG / opr. ToMa
Fot. pixabay.com
CZYTAJ: „Co nas gryzie?”: Poradnik na majówkę
CZYTAJ: „Co nas gryzie?”: Kleszcze
CZYTAJ: „Co nas gryzie?”: Meszki
CZYTAJ: „Co nas gryzie?”: Komary
CZYTAJ: „Co nas gryzie?”: Roztocza