Dotychczas były w punkcie skupu złomu, teraz można je oglądać na wystawie w Markuszowie. Chodzi o fragmenty samolotu zestrzelonego w 1944 roku w miejscowości Bobowiska.
Dyrektor Gminnego Domu Kultury Sławomir Łowczak zgromadził te elementy, dotarł do świadków tamtych wydarzeń i organizuje spotkania z młodzieżą, by opowiadać o bogatej historii tego terenu. – Ludzie, którzy mieszkali w Bobowiskach czy w okolicy usłyszeli strzały – opowiadał dzisiaj (16.05) podczas takiego spotkania. – To były działki z rosyjskiego samolotu, który brał udział w misji bojowej polegającej na zrzuceniu bomb na Dęblin zajęty w tym czasie przez Niemców, ponieważ działo się to wszystko w czerwcu 1944 roku. Został jednak zestrzelony – dodał.
– Miałam wtedy 10 lat – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Ewa Kruk. – Słyszałam od rodziców, że spadł samolot. Tatuś był w partyzantce, to opowiadał, że bili się. Padały strzały. Rano, z koleżankami i kolegami, chcieliśmy to zobaczyć – dodaje.
– Elementy samolotu, które można oglądać na wystawie zostały udostępnione przez pana, który prowadzi skup złomu – zaznacza Łowczak. – Te zostały w ciągu wielu lat do niego dostarczane. On ma jeszcze jedną część, która była zbyt duża, żeby ją zaprezentować. Jest to fragment poszycia, który ma 2 metry na 1,5. Na wystawie prezentujemy elementy gaźnika, poszycia oraz mamy całą tylną goleń – dodaje.
– Takie skrzydło leżało u mojego dziadzia na podwórku – podkreśla Kruk. – Mój cioteczny brat się skaleczył na buzi i do dziś ma szramę – dodaje.
– Samolot zaatakował duży bombowiec, który leciał – tłumaczy Łowczak. – Trafił go w lewe skrzydło, w zbiornik paliwa, który zapalił się. Każdy z użytych silników miał po tysiąc koni. Spalał 200 litrów na godzinę, więc paliwa na pokładzie było bardzo dużo. Kiedy to wszystko się zapaliło, to samolot nie miał szans na bezpieczne wylądowanie. Dowódca zarządził opuszczenie pokładu. Tam było najprawdopodobniej 6 osób. Większość z nich wylądowała bezpiecznie, przeżyła. Natomiast 2 osoby zginęły – dodaje.
– Dzieci trudno czymś zainteresować, a tu siedzą i są wsłuchani – podkreśla Elwira Berej, nauczycielka języka polskiego. – Ważne jest też to, że to historia, która dotyczyła ich przodków – dodaje.
– Wiedziałem, że na tym terenie miało miejsce parę walk, ale nie znałem historii tego samolotu – mówi uczestnik wydarzenia Paweł.
Wystawę w Gminnym Domu Kultury w Markuszowie będzie można obejrzeć jeszcze przez 2 tygodnie.
ŁuG / opr. PaW
Fot. Łukasz Grabczak