Stoi wśród krzewów porzeczek, a upamiętnia rozstrzelanie około 350 Żydów przywiezionych z Warszawy podczas II wojny światowej. Chodzi o pomnik w Klementowicach. Cztery lata temu nastąpiło jego oficjalne odsłonięcie i poświęcenie. Stał jednak na prywatnej działce i stąd problem z jego godnym utrzymaniem. Teraz gminie udało się pozyskać ten teren.
– Trzeba tym ludziom stworzyć godne miejsce pochówku – mówi Monika Komsta, która wspólnie z Joanną Świderską zainicjowała internetową zbiórkę pieniędzy na ten cel: – Jeszcze kiedy żył mój dziadek, wspominał o tym, że jest takie miejsce w Klementowicach, „pole, które płacze”. Utkwiło mi to w pamięci. Zaczęłam szukać nazwisk tych ludzi, bo wydawało mi się, że kiedy oni te nazwiska odzyskają, to może w świadomości mieszkańców Klementowic pojawi się taka myśl, że są to także nasi współbracia. Przestaną może być „jakimiś” Żydami. Przyjechali tu z getta warszawskiego. To byli przecież Polacy.
– W międzyczasie, w 2015 roku postawiono pomnik. Była uroczystość jego odsłonięcia. Ksiądz biskup Cisło pięknie przemawiał i powiedział coś takiego, że teraz pamięć o tym miejscu należy o społeczności lokalnej. I tak jakby zamknięto temat. Ale okazało się, że na tym grobie rosną porzeczki. To jakoś mi zgrzytało – dodaje Monika Komsta.
– Dokonaliśmy odsłonięcia tego upamiętnienia, ale teren był prywatny – mówi Stanisław Wójcicki, radny powiatu puławskiego, emerytowany wójt gminy Kurów: – Rozmawiałem z właścicielami terenu, ale wtedy oni jeszcze nie wyrażali zgody na to, żeby ten teren sprzedać. Ponawiałem rozmowy, ale nic z tego nie wyszło. Obecnemu wójtowi udało się to jakoś doprowadzić do finału i właściciele sprzedali ten teren, gdzie leży 350 Żydów przywiezionych z Warszawy.
– Opowiadał o tym dziadek i mówili o tym ludzie. Wiadomo, że był to przekaz nieoficjalny, bo w tamtych czasach niewiele się o tym mówiło – mówi Kazimierz Mucha: – Wymordowali tutaj chyba około 300 Żydów. Był różny przekaz na ten temat. Pierwsza wersja, jaką słyszałem, to że byli oni pędzeni gdzieś od Michowa, ale potem, z tego co się okazało, byli to Żydzi warszawscy, dostarczeni tutaj transportem kolejowym.
– Niemcy przywieźli z Warszawy ok. 400 Żydów do pracy przy budowie drugiego toru – mówi Stanisław Wójcicki: – Z tego, co mówili świadkowie, byli oni mocno wycieńczeni i do pracy nadawało się może 50, których oddzielili. Mieszkali na terenie obecnej Szkoły Rolniczej w Klementowicach i pilnowali ich własowcy. Jak oni się nie nadawali do pracy, to wtedy pewnie na polecenie Niemców własowcy dokonywali rozstrzelania.
– W pracy w urzędzie zostałem nauczony, że o te miejsca trzeba dbać – mówi Arkadiusz Małecki, wójt gminy Kurów: – W 2016 roku został odsłonięty pomnik na kirkucie, mamy również cmentarz z I wojny światowej, mamy miejsca rozstrzelania polskich żołnierzy z AK i o wszystkie te miejsca staramy się dbać.
– Przede wszystkim byli to przecież obywatele Polski żydowskiego pochodzenia. Kto by to nie był, należy go uczcić po śmierci – zaznacza Stanisław Wójcicki: – Niejednokrotnie mamy pretensje o to, w jakim stanie są cmentarze naszych rodaków na terenie Białorusi, a nie pamiętamy o tym, żeby tutaj zadbać o miejsca pamięci tej mniejszości, która była w Polsce.
– Podejście do naszej historii jest bardzo wybiórcze. Nie koncentrujemy się na tym, co mamy obok. Bo gdzie najlepiej pokazać dziecku, czym była wojna, jak nie w takich miejscach, gdzie ginie 350 osób za nic; za to tylko, że byli polskimi Żydami – dodaje Monika Komsta.
Trwa scalanie działek znajdujących się wokół pomnika. Po zakończeniu pracy geodety teren ma być oczyszczony z porzeczek, a przestrzeń wokół odpowiednio zagospodarowana.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. Łukasz Grabczak