To nie opryski były przyczyną wygięcia pszczół w gminie Konstantynów w powiecie bialskim. Wyniki badań próbek roślin pobrane z dwóch upraw sadowniczych nie potwierdziły obecności środków ochrony roślin, które mogły spowodować zatrucie pszczół w pobliskich pasiekach. Kilka tygodni temu w dwóch pasiekach na ternie gminy Konstantynów padły pszczoły.
Wojewódzka Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa pobrała do badań próbki z pobliskich plantacji wiśni i porzeczek. Z wyników badań zadowolony jest właściciel sadu wiśniowego, który jak twierdzi był podejrzewany o spowodowanie wyginięcia pszczół. – Od początku byłem pewny, że tak będzie. Nigdy opryskami nie wytrułem niczego ani krzywdy nie zrobiłem. Uważam, że byłem czysty od początku, dlatego też walczyłem. Dostałem protokół wyjaśniający, że u mnie w gospodarstwie wszystko jest w porządku zgodnie z badaniami i szkoleniami.
Rolnik, u którego w sadzie nie potwierdzono obecności toksycznej substancji domaga się od Inspekcji, aby ta przeprowadziła podobne badania w innych pobliskich uprawach.
Jak informuje Wojewódzka Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa substancja, która mogła spowodować wytrucie pszczół stosowana jest w zaprawie nasion rzepaku ozimego. Minister rolnictwa wydał jednorazowe zezwolenie na stosowanie jej w okresie od 28 maja do 17 września.
Oprócz zaprawy nasiennej substancja ta wchodzi w skład powszechnie stosowanych preparatów biobójczych przeznaczonych do zwalczania much. W związku z powyższym jak twierdzi inspekcja, nie są planowane pobory kolejnych próbek do badań z innych upraw.
MaT
Fot. pixabay.com
Czytaj też:
Źle stosowane pestycydy niszczą uprawy? Problem mieszkańców Wólki Polinowskiej