Jak transportować zwierzęta?

002 2140

Sprawa tygrysów przewożonych z Włoch do Rosji, zatrzymanych na granicy polsko-białoruskiej w Koroszczynie wywołała pytania o procedury związane z przewozem zwierząt. Uprawnienia do transportu powyżej 8 godzin ma m.in. Ogród Zoologiczny im. Stefana Milera w Zamościu.

CZYTAJ TAKŻE: Poznańskie zoo ratuje tygrysy

Jak mówi dyrektor zamojskiego zoo, Grzegorz Garbuz – o ile przewóz zwierząt udomowionych ma bardzo szczegółowo opisane procedury, o tyle transport tych nieudomowionych jest praktycznie nieunormowany. Przy przewożeniu korzysta się z wytycznych IATA – Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Lotniczych, które jednak nie regulują wszystkich przepisów. Wynika to z różnorodności przewożonych zwierząt.

– Transport został cofnięty z Białorusi nie ze względu na zwierzostan i klatki, ale brak oryginałów dokumentów weterynaryjnych (świadectw zdrowia). Dodatkowo jeden z kierowców nie miał wizy. Nie było więc zastrzeżeń co do jakości warunków transportowych – podkreśla Grzegorz Garbuz.

– Na zdjęciach można było zobaczyć, że każda z klatek jest inna. Nie były one dostosowane do tak długiego transportu zwierząt. Samochód był natomiast w pełni profesjonalny i spełniał wszystkie możliwe normy. Miał odpowiednie wyposażenie i wentylacje – dodaje Łukasz Sułowski, zastępca dyrektora zamojskiego zoo. – Jak przewozić zwierzęta? Najważniejsze jest zredukowanie stresu poprzez skrócenie transportu i zapewnienie odpowiednich warunków. Istotne są także wszystkie dokumenty, w jakie wyposażeni powinni być kierowcy. Bez tego się nie wyjeżdża – tym bardziej, jeżeli na pokładzie jest 10 tygrysów.

– Tygrysy to bardzo odporne na głód zwierzęta. Kiedy nic nie upolują, potrafią przeżyć nawet kilka dni. Głodówka to nie jest dla nich „wyzwanie” – tłumaczy Garbuz. – Problemem okazało się nieodpowiednie dokarmianie. Kurczaki z racji takiej, a nie innej budowy kości są bardzo niebezpieczne dla przewodu pokarmowego kotów.

Do zamojskiego zoo jakiś czas temu przybyła para tygrysów. Jak wyglądał transport? – Z reguły nie ma możliwości, by wielkiego kota typu tygrys czy lew wpędzić do klatki. Najczęściej są one usypiane i wnoszone tam, a później wybudzane. Jest to zawsze obarczone ogromnym ryzykiem. Zwierzę nie może jechać uśpione, ponieważ musi być świadome. Jeden z tygrysów, który do nas przyjechał, przez 2 dni nie wychodził z klatki. Drugi natomiast opuścił ją w ciągu kilku minut. To zależy od psychiki zwierzęcia i jego osobowości. Transport zawsze wymaga odpowiedniego przygotowania i ogromnej uwagi. Najważniejsze jest bezpieczeństwo – podsumowuje dyrektor.

CZYTAJ TAKŻE: Makar zamieszkał w zamojskim zoo

Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej. Opiekun tygrysów ma usłyszeć zarzuty znęcania się nad zwierzętami.

AlF / opr. MatA

Fot. www.facebook.com/ogrod.zoologiczny.zamosc/ (archiwum)

Exit mobile version