„Zostawił po sobie legendę”. Lublin pożegna Jerzego Janiszewskiego

janisz 3

Jutro (23.11) mieszkańcy Lublina – w tym wielu fanów muzyki i radia – pożegnają redaktora Jerzego Janiszewskiego, wieloletniego dziennikarza Radia Lublin, producenta i dyrektora studia nagraniowego Hendrix oraz odkrywcę i promotora Budki Suflera. 

CZYTAJ: Nie żyje Jerzy Janiszewski

– Żegnamy legendę – mówi dyrektor muzyczny Polskiego Radia Lublin, Wiktor Jachacz: – Żegnamy ikonę dziennikarstwa, wielkiego znawcę muzyki popowej lat 60., a także rocka z lat 70. i 80. Wielka szkoda, że tego człowieka nie ma już z nami, ponieważ wyznaczał pewne trendy w dziennikarstwie. Prowadząc programy u nas w radiu, czy w Trójce, uczył jak należy słuchać muzyki, co jest wartościowe.

– Jerzusia poznałam w 1967 roku – mówi dziennikarka Radia Lublin Kazimiera Izdebska-Błażewicz: – Przyszedł do rozgłośni i zaproponował, że będzie popularyzował płyty najnowszych światowych nagrań. Z radiem etatowo związał się w 1969 roku. Wtedy przyszedł tutaj do pracy.

CZYTAJ: „Był perfekcjonistą”. Radiowcy o Jerzym Janiszewskim

– Jurek był moim mentorem – mówi dziennikarzy Radia Lublin Andrzej Matyaszewski: – Gdyby nie on, to myślę, że nie siedziałbym dzisiaj przed mikrofonem i nie związałbym swojego życia z radiem. On zaszczepił we mnie miłość do radia i muzyki. Nie wiem jak się pozbieramy po śmierci Jurka. No cóż, c’est la vie, jak mówią Francuzi. I to też jedna z tych piosenek, które lubił, w wykonaniu Grega Lake’a.

– Jeżeli chodzi o sprawy muzyczne, to miał dostęp do rzeczy, które u nas w tamtym czasie były niedostępne. Jurek zawsze coś ściągnął. Miał swoje dojścia i potrafił tak to na antenie przemycić, że rzeczy zakazane się ukazywały. Z Jurkiem pracowało się trudno, ponieważ był totalnym fachowcem i wszystko musiało być perfekcyjne. Wspominam go jako super fachowca muzycznego i antenowego – mówi realizator Radia Lublin Bogusław Wichrowski.

CZYTAJ: „Odszedł człowiek niezwykły”. Wspomnienie Jerzego Janiszewskiego

– Dla niego zdobycie płyty, która była wtedy w wolnym obrocie, w tzw. podziemiu, nie stanowiło żadnego kłopotu. On to opłacał głodówką. Potrafił żyć przez cały dzień kupując sobie litr mleka i dwie bułki po to, żeby mieć pieniądze na płyty. A radość ze zdobycia płyty była radością, którą naprawdę trudno opisać – wspomina Kazimiera Izdebska-Błażewicz.

– Pamiętam go przede wszystkim chyba z lat 70., kiedy dla audycji „Studio stereo zaprasza” Jagody Skolarskiej robił na przykład całą dyskografię Steviego Wondera, co w tamtych czasach było wyjątkowe – mówi redaktor Marek Niedźwiecki z Radiowej Trójki: – Potem przez wiele lat przyjeżdżał do Trójki, prowadził audycję, i wtedy poznaliśmy się bliżej. Poza tym wiadomo: Budka Suflera, Izabela Trojanowska, Bajm – te wszystkie rzeczy przechodziły przez jego ręce. Miał niezwykłą charyzmę, świetny gust muzyczny. Był lubiany na korytarzach, nie tylko w Trójce, ale i w Jedynce.

– On był inicjatorem całej akcji związanej z nagraniem „Snu o dolinie” – mówi wokalista Budki Suflera Krzysztof Cugowski: – Jurek na początku naszej działalności, a właściwie myślę, że do końca lat 80., był tak jakby członkiem zespołu. Ja i koledzy zawdzięczamy mu szalenie wiele – nie wiem czy nie wszystko, jeżeli chodzi o początki. Gdyby nie Jurek, to najprawdopodobniej losy Budki Suflera potoczyłyby się całkowicie inaczej.

– Zostawił po sobie legendę – zaznacza Wiktor Jachacz: – Dzięki niemu wielu słuchaczy poznało nieznane formacje. Zawsze jeździł po płyty do Warszawy, Gdańska, przywozili mu też płyty z zachodu i fani rocka mogli usłyszeć najlepsze zespoły, które w latach 60., 70. i 80. tam sobie muzykowały.

– Trudno mówić o nim, że był. Bo Jurek dla nas to był Jerzuś. Był takim pasjonatem życia i muzyki, że to, że jego zabrakło, to na razie została pustka – mówi Kazimiera Izdebska-Błażewicz.

Jerzy Janiszewski spocznie na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie. Msza św. pogrzebowa odbędzie się w kościele na terenie nekropolii jutro o godzinie 12.00. Rodzina zamiast kwiatów i zniczy prosi o datki do puszki lubelskiego Animals. 

MaK (opr. DySzcz)

Fot. archiwum

Exit mobile version