Do sześciu wzrosła liczba potwierdzonych ognisk ptasiej grypy w województwie lubelskim. Siódme wykryte ognisko znajduje się w województwie wielkopolskim.
Cztery ogniska wirusa H5N8 zostały wykryte w gminie Uścimów w powiecie lubartowskim. Kolejne dwa potwierdzono na terenie powiatu krasnostawskiego w miejscowościach: Wólka Orłowska w gminie Izbica oraz Olchowiec-Kolonia w gminie Żółkiewka.
CZYTAJ: Lubelskie: dwa kolejne ogniska ptasiej grypy
W gminie Uścimów do zakażenia wirusem H5N8 doszło w pobliżu kurników, w których hodowane są zakażone wcześniej indyki. Wirus pojawił się w hodowli innego gatunku drobiu. Zaatakował hodowlę perlic.
W Uścimowie obowiązuje ograniczenie przejazdu. Policja blokuje ruch drogą biegnącą przy samych zainfekowanych gospodarstwach, na drogach w okolicy rozkładane są maty dezynfekcyjne, a przy drogach pojawiły się tablice ostrzegawcze .
CZYTAJ: Ptasia grypa i ogromne straty
– Mamy kolejne ognisko. W tym samym kompleksie, można nawet powiedzieć budynku. To ognisko u perlic – mówi Paweł Piotrowski, lubelski wojewódzki lekarz weterynarii: – Jest to ok. 13 tysięcy ptaków, które miały iść do uboju. Perlice to ptaki trochę bardziej odporne, więc są upadki, ale nie tak drastyczne jak u indyków. Na razie jeszcze usuwamy padłe ptaki, a prawdopodobnie dzisiaj rozpoczniemy gazowanie drobiu. Na razie sytuacja jest dynamiczna. Musimy szybko oczyścić ten teren z gatunków wrażliwych.
CZYTAJ: Ekspert o zagrożeniach związanych z ptasią grypą
– Służby powiatowe są w maksymalnym stopniu zaangażowane w zabezpieczenie miejsc, gdzie w tym momencie występuje ptasia grypa – mówi Ewa Zybała, starosta lubartowski, szef sztabu kryzysowego w powiecie lubartowskim: – Działamy już od 31 grudnia. Wszystko, co można było zrobić, na ten moment zostało zrobione. Wszystkie służby zostały postawione w stan gotowości: straż, policja, służby sanitarne, epidemiologiczne. Został powołany sztab kryzysowy, którego spotkanie odbyło się już po raz drugi. Cały czas monitorujemy sprawę i maksymalnie zabezpieczamy miejsca. To potężny problem dla rolników i hodowców. Bardzo to przeżywają. To ogromny dramat tych ludzi, bo to jest często inwestycja życia.
– To jest dosyć znaczący problem – mówi Eliza Smoleń, wójt gminy Uścimów: – W tej chwili ograniczyliśmy do minimum migrację mieszkańców. Jest zamknięta jedna z dróg. Oprócz tego do ferii szkoły będą zamknięte, żeby mieszkańcy się zbytnio nie przemieszczali. Dla hodowców to na pewno wielki problem finansowy. Dla gminy to też będzie problem finansowy, bo jednak wspomagamy wszystkie służby, które nam pomagają, chociażby w utylizacji. Trzeba o nich zadbać, nakarmić. Już w sylwestra dyżurowałam do 18.00, a początek roku był taki sam, jak i koniec, czyli smutny. Ale miejmy nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
– Są pojedyncze przypadki zgłaszania padłych łabędzi, kaczek, ale jak widać w okolicy, na jeziorach, jest bardzo dużo ptactwa dzikiego, które też może być jakimś źródłem zakażenia w tych kurnikach – zaznacza Paweł Piotrowski.
– Dla ludzi nie jest to zjadliwy wirus, dla zwierząt – owszem. Całe stada padają. Im bardziej zjadliwy dla zwierząt, tym mniej groźny dla człowieka – podkreśla Ewa Zybała: – Nie należy się więc obawiać, że coś może się zadziać z ludźmi. Oczywiście trzeba monitorować, bo – jak wiemy – wirusy mogą się zmutować, dlatego staramy się maksymalnie zabezpieczyć, ale wszystko jest pod kontrolą, jest bezpiecznie. Należy wyczekać i spokojnie robić swoje.
W pobliżu zainfekowanych kurników obowiązuje zakaz poruszania się pojazdów innych niż mieszkańców czy służb kryzysowych. Wjazd odbywa się prze z specjalne maty nasączone środkiem dezynfekcyjnym, a w okolicy pojawiły się tablice informujące o strefie zapowietrzenia i zagrożenia wirusem ptasiej grypy. Wszyscy hodowcy, nawet pojedynczych sztuk drobiu, informowani są o konieczności zamykania ptaków w kurnikach.
JPi (opr. DySzcz)
Fot. Jerzy Piekarczyk