W obliczu nowego zagrożenia, czyli SARS-CoV-2, naukowcy prowadzą intensywne badania nad koronawirusem. Jak długo przebywa on w środowisku, czy zagrożone są nasze czworonogi i jakie są możliwe scenariusze rozwoju, o tym w rozmowie Kingi Szymanek z profesor Agnieszką Szuster-Ciesielską z Katedry Wirusologii i Immunologii Instytutu Nauk Biologicznych UMCS w Lublinie.
Jak mówi wirusolog, wydaje się, że w przypadku szczepionki, jedna z firm ma na nią innowacyjny pomysł.
– W tej chwili jedna firma jest liderem w tej dziedzinie. To amerykańska Moderna, która izoluje z wirusów malutki fragment materiału genetycznego. Chodzi o białko wirusa, którym SARS wnika do komórki. Jednocześnie ten „kolec” jest najbardziej widoczny przez układ odpornościowy. Jeśli przeciwko wirusowi montowana jest „odpowiedź” odpornościowa, to przede wszystkim powstają przeciwciała, które blokują to białko, o którym mówię. Jeśli ten malutki fragment kwasu nukleinowego zostanie podany człowiekowi i wniknie on do komórki, okaże się, że to sama komórka wyprodukuje dla nas właśnie to interesujące nas białko wirusa. To absolutnie bezpieczne, ponieważ jest jedno białko, jeden receptor wirusowy, a więc sami staniemy się „fabryką” takiego białka, które zacznie stymulować układ odpornościowy. Przez to w naszym organizmie powstaną przeciwciała. To właśnie firma Moderna ma patent na produkcję szczepionek tego typu i już po sześciu tygodniach od momentu pozyskania materiału genetycznego z Chin, powstał prototyp szczepionki. Jest to po prostu niebywałe! – mówi prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
CZYTAJ TAKŻE: Kiedy powstanie szczepionka na koronawirusa? Puławska firma ma pomóc przy jej opracowaniu
– Szczepionka zostanie w kwietniu skierowana do pierwszych badań klinicznych na ludziach. Na wyniki będzie trzeba poczekać do lipca lub sierpnia. Dlaczego? Ponieważ trzeba sprawdzić efektywność szczepionki, a przede wszystkim, czy jest bezpieczna dla ludzi. Oczywiście nie jest to jedyna firma, chociaż pierwsza, która wyprodukowała prototyp szczepionki. Obecnie pracuje się nad około dwudziestoma różnymi preparatami, które odbiegają od przedstawionego przeze mnie schematu – stwierdza prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
A co z lekami na nowy rodzaj koronawirusa?
– Obecnie nie ma żadnego leku przeciwwirusowego, który jest specjalnie adresowany do wirusa SARS-CoV-2. Wobec tego WHO zarządziła, by próbować te leki, które już wcześniej zostały zaakceptowane – przeciwwirusowe i nie tylko – aby poprawiać stan pacjentów zarażonych SARS-CoV-2. Takimi lekami może być na przykład Ritonawir. To jest lek przeciwko wirusowi HIV. Drugim takim preparatem jest Remdesiwir zwalczający ebolę. Ten ostatni wydaje się bardzo skuteczny, ponieważ, podawany pacjentom nawet w ciężkim stanie, powoduje poprawę ich zdrowia – informuje gość Radia Lublin.
Bardzo ważną kwestią jest też odporność wirusa w środowisku.
– Zrobiło się to szczególnie ważnym problemem, od kiedy odkryto, że wirus pojawia się w moczu i kale u ludzi, czyli replikuje się również w układzie pokarmowym. Pekińscy naukowcy stwierdzili, że właśnie w takich wydalinach człowieka w środowisku wirus może przetrwać do pięciu dni. Pojawia się zatem pytanie, czy w taki sposób nie zostaną zanieczyszczone uprawy? Tutaj muszę wszystkich uspokoić. WHO wskazuje, że nie ma do tej pory żadnego dowodu, ani sugestii na to, że wirus zanieczyszcza jedzenie, aby za jego pomocą się przenosić. Przestrzegam jednak, aby unikać spożywania surowych lub niedogotowanych produktów zwierzęcych, w tym mleka. Słyszałam różne obawy i wątpliwości, czy należy jeść surowe owoce i warzywa. Idąc za wskazówkami WHO, nie ma na to żadnych przeciwwskazań. Długość przetrwania wirusa zależy od powierzchni, na której się znajduje. Na szkle, metalu, plastiku przeżyje trochę dłużej, aniżeli na papierze – tłumaczy prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
Epidemia COVID-19 zaniepokoiła również właścicieli czworonogów.
– Mówiąc o przedostawaniu się koronawirusa do komórki, należy powiedzieć o tym, że wybrał on jeden z receptorów, który istnieje na komórkach w płucach. Okazuje się, że ten sam receptor, czyli konwertaza angiotensyny drugiej, występuje również wśród zwierząt takich jak psy, świnie czy fretki. Rodzi się więc pytanie, czy te zwierzęta mogą stać się dodatkowym źródłem zakażenia i nosicielami wirusa? Jak na razie WHO nie potwierdziło i ja też nie znalazłam żadnego takiego doniesienia. Pragnę uspokoić, że psy są bezpieczne, chociaż mają ten receptor – mówi prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
Jakie są możliwe scenariusze co do rozwoju koronawirusa?
– W związku z wrażliwością wirusa na wyższą temperaturę i wyższą wilgotność pojawiły się sugestie, że COVID-19 zniknie wraz z pojawieniem się cieplejszych dni. WHO dementuje te przypuszczenia i uważa, że to złudna nadzieja, aby SARS-CoV-2 zniknął tak samo jak wirus grypy. Z kolei niektórzy epidemiolodzy mówią o tym, że właśnie w maju i w czerwcu może dojść do szczytu zachorowalności. Inne scenariusze stwierdzają, że koronawirus może wejść na stałe do repertuaru wirusów atakujących człowieka. Zresztą tę ostatnią odpowiedź uważam za wielce prawdopodobną, ponieważ, jak widać, COVID-19 na tyle dobrze poczuł się w nowym gospodarzu i się do niego zaadaptował, że trudno będzie się nam go pozbyć. Jednak czy będą to infekcje sezonowe tak jak w przypadku grypy, trudno powiedzieć. Myślę, że czas pokaże. Pierwszy raz zetknęliśmy się z tym wirusem, więc nie wiemy, jaką dynamiką cechuje się ta epidemia – dodaje profesor Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii Instytutu Nauk Biologicznych UMCS w Lublinie.
SzyK / WT
Fot. pixabay.com