Koronawirus a rynek pracy: prawdziwe skutki pandemii zobaczymy w nadchodzących miesiącach

pm chelm 290320 004 2020 04 20 173829

Koronawirus wpływa na rynek pracy. Swoje piętno powoli odciska również w Chełmie, o czym świadczy ilość zgłaszających się tam bezrobotnych. Eksperci mówią, że na razie wyraźnych efektów pandemii w zwolnieniach nie widać, ale wszystko może się zmienić w najbliższych miesiącach.

– Prawdziwe skutki pandemii zobaczymy dopiero w nadchodzących miesiącach – uważa dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie, Andrzej Pruszkowski: – Poziom bezrobocia w naszym województwie zwykle był o jakieś 2 punkty procentowe wyższy niż średnia w kraju. Jeżeli więc przewidujemy, że będzie miał miejsce przyrost poziomu bezrobocia na terenie całego kraju, to z całą pewnością będzie miał także miejsce w naszym regionie. Obecny kryzys polega na zerwaniu więzi kooperacyjnych, więc te rejony, gdzie istnieje dużo przedsiębiorstw funkcjonujących w kooperacji międzynarodowej, z pewnością będą miały większe tarapaty niż taki rynek, jaki mamy na terenie województwa lubelskiego, gdzie dominują mikro- i mali przedsiębiorcy i mamy bardzo dużo rolników. W pierwszym kwartale konsekwencje pandemii nie znajdywały jeszcze swojego odzwierciedlenia w powiatowych urzędach pracy. Możemy powiedzieć, że na koniec minionego miesiąca mieliśmy o 818 osób mniej niż w lutym tego roku, a prawie 4 tysiące mniej niż rok wcześniej.

Mimo optymistycznych zapowiedzi, w obecnej sytuacji wielu chełmian martwi się o utrzymanie miejsca pracy. Jak wygląda bezrobocie w powiecie?

– Rzeczywiście jest wzrost w rejestracji, ale na ten moment nie jest on strasznie duży w porównaniu do innych miesięcy – mówi pełniąca obowiązku dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Chełmie Barbara Gil: – W marcu zarejestrowało się 478 osób, ale już na przykład w kwietniu 126. Jest też zarejestrowanych więcej osób z prawem do zasiłku niż do tej pory. Jeżeli chodzi o zwolnienia grupowe, to żadna firma nie zgłosiła jeszcze takiego wniosku.

Przykładem firmy, która do tej pory nie zwolniła ani jednego pracownika jest chełmski Bieluch. Potwierdza to prezes zarządu Spółdzielni Mleczarskiej Janusz Mojak: – Pracujemy normalnie. W tej chwili jest duże obciążenie proszkowni, ale to wynika z ogólnego bilansu mleka. Eksportu nie ma, bo jest zablokowany. W bilansie krajowym mamy 30 procent nadprodukcji mleka. W tej chwili odkłada się to na magazynach w produktach trwałych. W tym momencie zatrudniamy 233 osoby i nie planuję żadnych zmian.

Jednak nie wszystkie firmy w województwie lubelskim radzą sobie bez widma zwolnień grupowych.

– Od początku tego roku z naszego regionu wpłynęło w sumie 9 informacji o zamiarze zwolnień grupowych. Dotyczą łącznie ok. 2 tysięcy osób. Przy czym dwóch głównych wnioskodawców – Meble Black Red White i Black Red White S.A. – łącznie zgłosiło takie zapowiedzi na 1900 osób. Tak się składa, że obie te firmy złożyły aplikacje do Wojewódzkiego Urzędu Pracy W Lublinie o wsparcie w zakresie podtrzymania istniejących miejsc pracy i wsparcie to w dużej skali otrzymały. W związku z tym te zapowiedzi zwolnień nie będą realizowane.

Na czym dokładnie polegają działania stosowane w celu ratowania miejsc pracy? – Polega to na dofinansowaniu wynagrodzeń tych pracodawców, którzy ze względów ekonomicznych, będących konsekwencją pandemii, muszą zastosować przestój albo obniżyć wymiar czasu pracy dla zatrudnianych przez siebie pracowników – zaznacza Andrzej Pruszkowski: – W takich sytuacjach, po złożeniu stosownych wniosków, mogą oni otrzymać wsparcie kwotą, która będzie wynosiła 50 procent minimalnego wynagrodzenia wraz z pochodnymi. Albo, jeśli będzie miała miejsce sytuacja obniżenia wymiaru czasu pracy, dofinansowujemy do wysokości połowy wynagrodzenia pracowników, ale nie więcej niż 40 procent przeciętnego wynagrodzenia wraz z pochodnymi.

Takich wniosków do dziś w całym województwie wpłynęło 400. Dzięki temu udało się uratować ok. 8 tysięcy miejsc pracy.

RyK (opr. DySzcz)

Fot. archiwum

Exit mobile version