Sześciu górników z województwa lubelskiego z pozytywnym wynikiem potwierdzającym zakażenie koronawirusem. Wojewoda lubelski Lech Sprawka potwierdził, że górnicy ci właśnie wrócili z pracy na Śląsku.
Zakażeni pochodzą z grupy ponad 20 górników zatrudnionych przez jedną ze spółek. W ostatnich dniach wrócili na teren województwa lubelskiego, bo stąd pochodzą. Pozostałe osoby przebywają w kwarantannie pod nadzorem służb sanitarno-epidemiologicznych.
CZYTAJ: Sześciu górników z Lubelskiego zakażonych koronawirusem. Wszyscy pracowali na Śląsku
Są to przypadki z powiatów: łęczyńskiego, świdnickiego, chełmskiego i parczewskiego. Wszystkie te osoby pracowały w kopalni Pniówek.
– Ma tam jeden kontrakt, do którego potrzebowaliśmy wsparcia z naszej załogi z Lubelszczyzny – mówi prezes Grupy Carbon, Paweł Czarnacki. – Oddelegowaliśmy tam 21 pracowników. Miało to miejsce na początku marca. Przyszła epidemia. W połowie kwietnia pojawiły się przypadki zakażenia w kopalni Pniówek. 7 lub 8 maja ta kopalnia podjęła decyzję, że – w związku z dwoma ogniskami wirusa – przebada całą załogę, łącznie z pracownikami firm zewnętrznych, które świadczą usługi na jej rzecz.
Jeden z pracowników nie dojechał na badania z powodu złego samopoczucia. Po zgłoszeniu się do lekarza rodzinnego, który skierował go na testy, okazało się, że jest zakażony koronawirusem.
– Zgłosiliśmy do sanepidu wszystkich, którzy mogli z nim mieć styczność. Wiedzieliśmy, że te 21 osób miało ze sobą kontakt. Wszystkich zgłosiliśmy do sanepidu. Są oni objęci od 12 maja kwarantanną. W tej grupie jest 4 osoby z wynikiem pozytywnym i 17 z wynikiem negatywnym – mówi Paweł Czarnacki.
Żeby być dopuszczonym do pracy w kopalni Pniówek, trzeba mieć podwójny negatywny wynik testu na obecność koronawirusa. Od 10 maja kopalnia jest zamknięta. Wykonywane są tylko czynności utrzymujące wyrobiska.
Dyrektor ds. relacji z otoczeniem Lubelskiego Węgla „Bogdanka” S.A., Sławomir Krenczyk, powiedział Radiu Lublin, że spółka nie odnotowała przypadków zakażenia wśród pracowników kopalni. – Już od pierwszych dni zagrożenia przeszliśmy w tryb nadzwyczajnej gotowości staranności. Wprowadziliśmy sukcesywnie kolejne działania i dostosowujemy je w miarę potrzeb w sytuacji specyfiki kopalni. Główne kierunki wprowadzonych zabezpieczeń: to ograniczenie kontaktów bezpośrednich i skupisk ludzi do niezbędnego minimum, a także zapewnienie pracownikom środków ochrony osobistej. To wreszcie regularna dezynfekcja powierzchni, sprzętów i urządzeń, których używamy.
CZYTAJ: Nie ma przypadku koronawirusa wśród pracowników Bogdanki
Przed wejściem na teren Bogdanki wszystkim mierzona jest temperatura, między innymi przy użyciu kamer termowizyjnych. Na wszystkich pracowników jest nałożony obowiązek noszenia maseczek. Pod ziemią pojawiły się dodatkowe punkty mycia rąk. – Zmianie podległa także organizacja pracy i dotarcia do jej miejsca, miedzy innymi poprzez wprowadzenie zasady obowiązkowej jednokierunkowej organizacji ruchu załogi w budynkach i na dojściach do szybów, tak żeby minimalizować sytuacje, w których pracownicy się mijają. Zainstalowaliśmy też dodatkowe przesłony w tzw. klatkach wyciągu szybowego – dodaje dyrektor Krenczyk.
– Wirus jest groźny, ale musimy znaleźć złoty środek – uzupełnia Paweł Czarnacki. – Jeżeli damy się zwariować, ponieść emocjom, możemy zapomnieć o funkcjonowaniu w życiu prywatnym i zawodowym. Trzeba zachować ostrożność, pilnować się, ale nie dać się zwariować.
Jak podaje rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie, Magdalena Smolińska- Kornasz, wszystkie osoby powracające ze Śląska, które były podejrzane o zakażenie koronawirusem, zostały objęte kwarantanną i przebadane.
Jak dodaje rzecznik sanepidu, obecnie nie ma żadnego ogniska epidemicznego w zakładach pracy w powiecie łęczyńskim.
EwKa / opr. ToMa
Fot. archiwum