24 czerwca otwarte zostało po kilkumiesięcznej przerwie Muzeum Alfy Romeo w Arese. Nie mogła to być inna data – dokładnie 110 lat wcześniej narodziła się legenda marki. Zarejestrowano wówczas „Anonima Lombarda Fabbrica Automobili” – pierwsze litery nazwy tej spółki składają się na skrót: ALFA. W 1914 roku, udziały w podupadającej spółce przejął bank, i powierzył jej zarządzanie młodemu przedsiębiorcy z Neapolu: Nicola Romeo. Cztery lata później spółka, już jako publiczna, stała się Alfą Romeo. Namiastka muzealnej ekspozycji zjawiła się w niedzielę (02.08) na rynku w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, co odnotował Jacek Bieniaszkiewicz.
W poprzedniej rozmowie z Adamem Torbickim z klubu Klasycznych Alf mówiliśmy o tym, jak dalece zaistniały te arcydzieła techniki motoryzacyjnej, a przede wszystkim stylu klasycznego, stylu włoskiego w kinematografii. Na rynku w Kazimierzu Dolnym w niedziele można było zobaczyć kilka samochodów, akurat niekoniecznie wszystkie z nich miały swoje odpowiedniki w filmach, ale kilka z nich rzeczywiście mogło występować, chociażby w barwach włoskiej policji, czy za ich kierownicą mogli siedzieć aktorzy grający włoskich mafiozów. Jakie modele w tej chwili można jeszcze spotkać właśnie przy takich okazjach. I czy ich właściciele dają sobie radę z ich utrzymaniem, nie mówiąc o stronie finansowej tylko o technicznej, bo nie wiem, czy jest dostęp do wszelkiego rodzaju części?
– Rzeczywiście dbanie o klasyka, zwłaszcza włoskiego w Polsce jest trochę trudniejsze. Nie wiem dlaczego, ale wielbiciele starszych, klasycznych samochodów w Polsce są zafascynowani samochodami niemieckimi. Może dlatego, że do Niemiec jest blisko, przez granicę, może dlatego, że jest taki mit Mercedesa, więc włoskich aut klasycznych w Polsce jest mało, a jeszcze mniej oczywiście Alf Romeo – mówi jeden z właścicieli klasycznej Alfy Romeo.
– Trzeba powiedzieć, że Alfa Romeo wbrew wszelkim mitom to jest niesłychanie dzielny i trwały samochód. Owszem ma pewien mankament w postaci rdzewienia i trzeba dobrze wybierać taką klasyczną Alfę. Te samochody, które tutaj się znajdują w większości to pojazdy serii 105. To jest dla mnie najukochańszy okres twórczości Alfy. Pojazdy te powstawały od 1962 do 1977 roku. W różnych odsłonach i modelach wyprodukowano prawie milion egzemplarzy. To był niesłychanie popularny samochód. Występował w różnych wersjach od stosunkowo dostępnych dla młodzieży sportowych aut, po naprawdę szybkie samochody, które były domeną policji i mafii, a ścigały się później również w wyścigach. W związku z tym części do tych samochodów są bardzo łatwo dostępne, po pierwsze dlatego, że te zardzewiałe pojazdy są naturalnym źródłem wszystkich części mechanicznych. Z silnikami nie ma wiec żadnego problemu. W dodatku dla Anglików te modele Bertone to są samochody kultowe. W Wielkiej Brytanii są nawet tak zwani Alfaholics, którzy mają ogromną bazę części i również produkują części dla tych samochodów z lat 60 i 70. 3 lata temu sprowadziłem z Włoch taką 40-letnią Alfę i musiałem wszystkiego uczyć się od początku, ponieważ nie byłem w żadnych strukturach klubowych. Znalazłem w Niemczech pana Del Priore, który jest wielbicielem starych aut, posiada ogromny skład części, które wysyła w ciągu 2-3 dni kurierem w dowolne miejsce świata. Więc z częściami nie ma żadnego kłopotu. Oczywiście wolimy jak najmniej z tego korzystać. Miałem bardzo niewiele kłopotów z moim autem, ponieważ to zupełnie nieprawda, że Alfiści spotykają się tylko rano w serwisie. Jak widać, wszystkie ponad 40-letnie Alfy, zjechały tutaj do Kazimierza z różnych miejsc Polski. Jest to więc samochód niezawodny – dodaje rozmówca Jacka Bieniaszkiewicza.
– Ja wiem, że jest to pytanie trochę nie na miejscu, ale który z tych modeli jest dla pana najładniejszy?
– Mój, czyli Alfa Romeo GT 1300 Junior. To jest piękna karoseria zaprojektowana przez Giorgetto Giugiaro. Był on wtedy dwudziestoparoletnim chłopakiem i powierzyli mu takie zadanie. Wywiązał się z tego fantastycznie. To jest kultowa karoseria, mały silnik, ale niezwykle dzielny. Posiada zaledwie pojemność 1300, natomiast ma dwa gaźniki sportowe Webera, dwa górne wałki rozrządu, jest cały zrobiony z aluminium. Ten samochód waży 900 kg, mając 90 koni mechanicznych mocy i naprawdę na drogach sprawuje się dzielnie. Kiedy pierwszy raz nim wyjechałem, to nie mogłem uwierzyć jak elastyczny jest silnik tego samochodu – mówi jeden z kolekcjonerów klasycznych samochodów.
– Są oczywiście jeszcze inne fajne samochody, które chętnie bym pozyskał, ponieważ niestety jak się kupi, albo odbuduje, jedną zabytkową Alfę Romeo, ma się ochotę na następną. Świetne są Giulie. Tutaj takie auta mamy 3. To jest podstawa tego modelu 105, z niego dopiero rodziły się następne. To samochód z niezwykłą aerodynamiką. Mimo że mówi się, że wygląda jak lodówka, to ona jest lepsza aerodynamicznie niż to moja sportowe coupe. Prędkość 170 km/h przy silniku 1600 to nawet teraz budzi emocje. Natomiast moją Alfą ulubioną, której tutaj nie ma, jest karoseria GT Bertone, ale trochę większy silnik – 1750, z pięknymi, ogromnymi zegarami z obrotomierzem – to wtedy była rzadkość – oraz pomiarem prędkości i z licznikami, gdzie z boku wskaźniki wody, oleju, temperatury i benzyny są odchylone w stronę kierowcy, tak jak w kokpicie samolotu. Zresztą silnik tych aut był robiony przez specjalistów od silników samolotowych – dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: „Filmowe” Alfy na Dwóch Brzegach
JB / CzaPa
Fot. archiwum