Zapotrzebowanie na osocze od ozdrowieńców stale rośnie – informuje Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie. Na apel Centrum odpowiedzieli pracownicy Bogdanki, którzy oddają osocze dla chorych na COVID-19. W ramach zapoczątkowanej przez nich akcji osocze chce oddać 60 ozdrowieńców, a 7 już to zrobiło. W akcję włączył się także burmistrz Łęcznej Leszek Włodarski, który również przeszedł koronawirusa.
CZYTAJ: „To jedyny lek na Covid, jakim dysponujemy”. Osocze ozdrowieńców pilnie potrzebne
– To była inicjatywa kilku osób – mówi prezes Lubelskiego Węgla „Bogdanka” Artur Wasil: – To nie są tylko pracownicy Lubelskiego Węgla. Są to również pracownicy firm współpracujących. Na tę chwilę mamy zadeklarowanych 60 osób chętnych, które chcą oddać osocze. Akcja była prowadzona w ubiegłym tygodniu. Dzisiaj ozdrowieńców mamy w ilości ponad 250 osób, więc myślę, że ta akcja będzie postępować i w zupełności popieram, żeby ją rozszerzyć na inne zakłady i przedsiębiorstwa. Bardzo gorąco zachęcam do tego, żeby włączyć się w akcję, żeby pomagać osobom ciężko przechodzącym zachorowanie.
– Nie ma nic bardziej szlachetnego jak możliwość uratowania komuś życia albo przynajmniej pomoc w łagodniejszym przechodzeniu tej choroby – mówi burmistrz Łęcznej Leszek Włodarski: – Myślę, że będziemy twarzą kampanii razem z panem Arturem, również ozdrowieńcem, ale jednocześnie zachęcimy inne osoby do oddawania tego chyba jedynego najcenniejszego leku na koronawirusa, który może uratować życie. Ja miałem szczęście w nieszczęściu, że moje przejście tej choroby było bezobjawowe, ale wiemy, że nie wszyscy mają to szczęście.
– Doświadczenie z osoczem mamy chyba największe w Polsce – mówi kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, prof. Krzysztof Tomasiewicz: – Uważamy, że jest to jeden z najlepszych leków na COVID-19, żeby nie powiedzieć, że być może w ogóle najlepszy, dlatego że inne leki, które podajemy na tym etapie choroby nie zawsze pozwalają na doprowadzenie pacjenta do zdrowia. Oczywiście osocze też nie gwarantuje poprawy, natomiast wykorzystujemy je szeroko i naprawdę widzimy efekty. To naturalna metoda, która wydaje się być bardzo prostą, ale sukces zależy od tego w jakim momencie podamy to osocze.
– Musi to być osoba, która spełnia warunki do bycia krwiodawcą, czyli człowiek zdrowy, w wieku między 18 a 60/ 56 lat, jeżeli ktoś oddawał już krew, osoba, która nie jest w trakcie jakiegoś leczenia, która nie ma przewlekłych chorób wymagających stałej opieki lekarza – mówi dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie, Małgorzata Orzeł: – Wiele z telefonów, które do nas są wykonywane, pochodzi od osób, które tak naprawdę krwiodawcami być nie mogą. W związku z tym, ten pierwszy kontakt z nami – telefoniczny czy mejlowy – jest ważny, żeby ustalić czy dana osoba spełnia ogólne warunki do tego, żeby być krwiodawcą.
– Skoro tak ważny jest czas podania tego osocza, to równie ważna jest jego dostępność, dlatego żebyśmy nie musieli czekać na to, czy osocze danej grupy będzie dostępne czy nie – mówi Krzysztof Tomasiewicz: – Stąd też ta inicjatywa, o której teraz mówimy, wydaje się być inicjatywą absolutnie bezcenną, dlatego że jeżeli bylibyśmy w stanie zagwarantować stałą dostępność osocza wszystkich grup krwi, moglibyśmy powiedzieć, że mamy ten komfort pracy – przede wszystkim dla pacjenta – leczenia naprawdę efektywnym preparatem.
Pierwszy raz osocze od ozdrowieńców w regionie lubelskim zostało pobrane 18 kwietnia. Od tamtej pory Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie wydało 366 opakowań osocza od ozdrowieńców dla pacjentów z COVID-19.
Aby oddać osocze, trzeba najpierw skontaktować się telefonicznie z Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie pod numerem telefonu 509 169 059. Po przeprowadzeniu wywiadu, który zweryfikuje, czy możemy być dawcą, zostaniemy umówieni na konkretny termin oddania osocza.
EwKa (opr. DySzcz)
Fot. archiwum