Lublin upamiętnił dziś (10.12) generała dywizji Mieczysława Smorawińskiego. Pod siedzibą Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Lublinie odsłonięto tablicę pamiątkową. Generał Smorawiński stał się także patronem sztabu.
Od października 1934 do września 1939 generał Smorawiński był dowódcą Okręgu Korpusu nr II w Lublinie. W przeddzień wybuchu wojny organizował 39 Rezerwową Dywizję Piechoty i bazy zaopatrzeniowe dla 3 Dywizji Piechoty Legionów.
CZYTAJ: W Lublinie upamiętniono gen. Mieczysława Smorawińskiego
– Generałowi należy się pamięć, chociażby jako ostatniemu dowódcy korpusu, którego tradycje również dziedziczymy. To dla nas ogromny honor, ale także zobowiązanie – mówi szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Lublinie, pułkownik Jerzy Flis. – Generał Mieczysław Smorawiński był w sposób szczególny związany z Lubelszczyzną. Zaczęło się to już w listopadzie 1918 roku. Walczył też tu w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Został wówczas ranny w czasie walk nad rzeką Huczwą. Najpiękniejsze karty zapisał jednak tutaj w czasie dowodzenia Okręgiem Korpusu nr II. Musiał się zajmować wówczas nie tylko sprawami Lubelszczyzny, ale i Wołynia i Podlasia. Były to tereny zróżnicowane nie tylko pod względem geograficznym, ale i etnicznym, co niejednokrotnie nastręczało wiele problemów.
– Generał Smorawiński był nietuzinkową postacią. W momencie kiedy zostawał generałem w 1928 roku był najmłodszą osobą mającą ten stopień wśród wyższych oficerów Wojska Polskiego II Rzeczpospolitej – mówi Marcin Krzysztofik, dyrektor lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. – Cieszę się, że Wojewódzki Sztab Wojskowy ma takiego patrona. To patron takiego formatu, jak mają inne jednostki wojskowe w Lublinie: mjr. Hieronim Dekutowski „Zapora” czy generał Franciszek Kleeberg.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Odsłonięcie tablicy gen. Mieczysława Smorawińskiego
– Dowództwo Okręgu Korpusu to nie było stanowisko wyłącznie wojskowe, ale także polityczne. I sprawujący to stanowisko wojskowi byli trochę w takim „rozkroku”: musieli realizować wytyczne zarówno ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, jak i polityczne. Dotyczyło to akcji rewindykacji cerkwi prawosławnych na Lubelszczyźnie w 1938 roku, która była realizowana przez żołnierzy, to są właśnie te nieszczęsne działania polityczne, w które wojsko było wmieszane – stwierdza dr Ireneusz Kłapeć z Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Lublinie.
– Generał Smorawiński zawsze wywiązywał się z zadań w sposób wzorowy. Już jako młody dowódca dał się poznać jako żołnierz nieszablonowy; bojownik stosujący czasami „szalone metody”. Ale dzięki temu zyskiwał sobie uznanie podwładnych, a jego działanie niekiedy miały przełomowe znaczenie dla bitew i potyczek – mówi pułkownik Jerzy Flis.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Konferencja upamiętniająca gen. Mieczysława Smorawińskiego
– W 1939 roku Lubelszczyzna miała pierwotnie pełnić rolę bardzo istotną – bezpośredniego zaplecza frontu. Miały tutaj mieć centralę służby kwatermistrzowskie i nimi miał zarządzać generał Smorawiński. Później przypadła mu też rola tworzenia armii rezerwowej i zaopatrzenia już walczących oddziałów, wycofujących się na Lubelszczyznę. Niestety postępy wojsk niemieckich i wkroczenie do Polski Sowietów przekreśliły te plany. Sam generał wpadł w ręce sowieckie jak dowódca garnizonu we Włodzimierzu Wołyńskim – opowiada dr Ireneusz Kłapeć.
– Trafił do sowieckiego obozu w Kozielsku. Wiemy też, że znalazł się na liście transportowej z 7 kwietnia 1940. Oficerowie z Kozielska byli wówczas wywożeni do Lasu Katyńskiego i tam mordowani. Jesteśmy prawie pewni, że zginął 9 kwietnia 1940 roku. Mieczysław Smorawiński jest jednym z dwóch generałów, którzy zostali zidentyfikowani w czasie ekshumacji prowadzonych w Katyniu przez Niemców i Czerwony Krzyż w kwietniu 1943 roku – dodaje Marcin Krzysztofik.
Generał Mieczysław Smorawiński po ekshumacji został pochowany w Katyniu.
ElKa / opr. ToMa
Fot. Piotr Michalski