Ostatni mecz na własnym parkiecie w Lidze Mistrzów rozegrają w środę, 6 grudnia koszykarze Pszczółki Startu Lublin. W 5. kolejce fazy grupowej podopieczni trenera Davida Dedka zmierzą się z węgierskim Falco Szombathely. Do tej pory lubelski zespół przegrał wszystkie cztery spotkania, w tym wyjazdowy mecz z Węgrami 75:84.
Wicemistrzowie Polski liczą na pierwsze zwycięstwo i zaprezentowanie się znacznie lepiej niż w ostatnim meczu ligowym ze Stalą Ostrów – co podkreśla Kamil Łączyński: – Na pewno prawdziwa twarz Pszczółki Startu Lublin to nie była ta twarz, którą pokazaliśmy. Głęboko w to wierzę – mówi Kamil Łączyński. – Sezon w Champions League chcę zakończyć co najmniej z jednym a może nawet dwoma zwycięstwami. Zrobimy wszystko, żeby mecz w Szombathely wyglądał inaczej.
W sukces drużyny wierzy też Roman Szymański: – Drużyna z Węgier jest jak najbardziej w naszym zasięgu – mówi Roman Szymański. – Gramy u siebie, więc liczymy na zwycięstwo. Trzeba się podnieść i poprawić te elementy, które szwankowały. Jesteśmy gotowi do walki w Lidze Mistrzów.
Mecz rozpocznie się jutro (06.01) w Hali Globus. Meldunki ze spotkania będziemy przekazywać na naszej antenie.
JK/WM
Fot. archiwum