– Raport końcowy dotyczący katastrofy w Smoleńsku zostanie przyjęty w głosowaniu najprawdopodobniej w kwietniu – poinformował szef podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz (na zdj.). Jego zdaniem kluczowym dowodem w sprawie są materiały wybuchowe odnalezione na szczątkach Tu-154.
W sobotę, w 11. rocznicę katastrofy smoleńskiej, Telewizja Republika jako pierwsza wyemitowała film przedstawiający ustalenia raportu końcowego podkomisji smoleńskiej, której szefem jest były szef MON, poseł PiS Antoni Macierewicz. Z ustaleń wynika, że do katastrofy 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku doszło w wyniku wybuchu samolotu, a nie zderzenia maszyny z drzewem.
CZYTAJ: Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej przedłużone do 31 grudnia
Pytany o to, jakie wnioski przedstawione w filmie nie ujrzały dotąd światła dziennego, szef podkomisji podkreślił, że materiał jest „bardzo bogaty”, jako że obrazuje cały przebieg i metodologię pracy podkomisji. Jak mówił, analizie poddawano kwestie takie jak m.in. remont Tu-154, którym 10 kwietnia 2010 r. podróżowała polska delegacja oraz to, dlaczego doszło do rozdzielenia wizyt prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz premiera Donalda Tuska. Przeprowadzono także analizy prawne, które zdaniem Macierewicza wskazują na odpowiedzialność rządu Tuska za „przekazanie całego postępowania stronie rosyjskiej”.
– Najważniejsze jest pokazanie, że na każdym etapie tego dramatu kluczowe znaczenie miały służby rosyjskie. To one rozstrzygały o remoncie, o tym, kto remontował i kto pośredniczył w tym remoncie, to one rozstrzygały później o rozdzieleniu wizyt, to one decydowały o przygotowaniach do tej wizyty od strony bezpieczeństwa, o tym, że polskie służby nie mogły wjechać na to lotnisko i sprawdzić, jak ono wyglądało – wymieniał szef podkomisji.
CZYTAJ: Lublin: trwają obchody 11. rocznicy katastrofy smoleńskiej
Jego zdaniem to również rosyjskie służby zdecydowały o „wprowadzaniu w błąd polskich pilotów” przy lądowaniu. – I one zdecydowały o tym, że doszło do eksplozji 100 metrów przed „brzozą Bodina”, która była tak długo fałszywie wskazywana jako przyczyna tej tragedii – ocenił.
Dopytywany, czy jest jakiś dowód, który ponad wszelką wątpliwość wskazuje na to, że katastrofa Tu-154 to zamach, a nie wypadek, Macierewicz odparł, że jest ich „bardzo wiele”, natomiast jego zdaniem kluczowym z nich jest odnalezienie na szczątkach samolotu materiałów wybuchowych. Jak podkreślił, stwierdziły to „nie tylko polskie, ale również trzy zagraniczne laboratoria”. – I to jeszcze do tego na tych fragmentach samolotu, które podkomisja zidentyfikowała jako części burty, w której nastąpiła eksplozja – dodał. Jak mówił, chodzi o m.in. o pentryt i heksogen – czyli materiały używane przez terrorystów do konstrukcji ładunków wybuchowych.
– Polscy lotnicy odchodzili na drugi krąg, a nie lądowali. Do wybuchu doszło około 100 metrów przed „brzozą Bodina”, i tam samolot utracił końcówkę lewego skrzydła. Zostało to udowodnione bezspornie przez podkomisję – podkreślił Macierewicz.
Szef podkomisji smoleńskiej zapewnił jednocześnie, ze jeśli nie zajdą jakieś „nadzwyczajne okoliczności”, raport końcowy zostanie przyjęty przez podkomisję w głosowaniu jeszcze w kwietniu 2021 roku.
W wyemitowanym dziś (10.04) przez Telewizję Republika filmie z raportu końcowego podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza stwierdzono: – Podkomisja nie ma wątpliwości, że na tragedię złożył się szereg świadomych działań, zarówno w obszarze remontu samolotu Tu-154M, sposób przygotowania oficjalnej delegacji rządowej do Katynia, świadomego fałszywego sprowadzania samolotu do lądowania 1 tys. m przed lotniskiem przez rosyjskich kontrolerów, jak i awarii oraz eksplozji, które ostatecznie zniszczyły Tupolewa i doprowadziły do śmierci Prezydenta RP oraz całej delegacji rządowej, lecącej na uroczystości upamiętniające 70. rocznicę ludobójstwa w Katyniu w 1940 r. – oświadczono w filmie.
W filmie podkreślono, że przeprowadzone badania dowiodły, iż tezy Federacji Rosyjskiej nie mają naukowego wytłumaczenia. – Rosyjscy kontrolerzy lotu sprowadzali samolot tak, iż TU-154M groziło uderzenie w teren o 1 km przed lotniskiem. Wykonanie tego zadania powierzono najbardziej doświadczonym dowódcom, nawigatorom i pilotom – wskazano.
– Tu-154 nie został odesłany na zapasowe lotnisko. Rosyjscy nawigatorzy od początku przekazywali pilotom fałszywe informacje co do: kręgów nadlotniskowych, miejsca wejścia na ścieżkę, kolejnych odległości od pasa lotniska, a także warunków pogodowych. Zgodzono się na lądowanie Tu-154, choć pogoda na to nie pozwalała. Nie odesłano ich na zapasowe lotnisko, choć nawigatorzy domagali się togo od własnego dowództwa i głównego centrum, a rosyjskie przepisy lotnicze zobowiązywały ich do zamknięcia lotniska – podkreślono.
W materiale oświadczono, że w rzeczywistości do tragedii doszło co najmniej 100 m przed miejscem, w którym rosła brzoza. – Wskazuje na to precyzyjna analiza przebiegu wydarzeń przeprowadzona przez podkomisję w oparciu o zapisy urządzeń produkcji USA TAWS i FMS, których sfałszowanie nie było możliwe – stwierdziła komisja.
W filmie pytano, co doprowadziło do zniszczenia lewego skrzydła, jeśli nie była to „pancerna brzoza Bodina”. Wskazano, że po trzech sekundach po podniesieniu klap na odejście na drugi krąg, autopilot kierunku zmienił położenie steru kierunku, wprowadzając samolot w prawy ślizg. – Była to reakcja na wybuch i utratę siły nośnej, z lewej strony i próba powstrzymania przechylania się samolotu w lewo – dowiadujemy się z materiału podkomisji.
W nagraniu wskazano też, że na odciętych miejscach skrzydła widoczne były „charakterystyczne loki powybuchowe, a kształt destrukcji wskazuje na powybuchowy charakter zniszczeń”. – Eksplozja rozsadziła lewe skrzydło samolotu tak, że odcięła jego końcówkę, a następnie doszło do zniszczenia slotów i klapy zaskrzydłowej, co ostatecznie uniemożliwiło zrównoważenie utraty siły nośnej i doprowadziło do obrotu samolotu na lewe skrzydło – zaznaczono.
Według podkomisji po wybuchu w skrzydle samolot był już w „beznadziejnej sytuacji, a tragedii dopełniła całkowita awaria zasilania elektrycznego ok. 15,7 m nad ziemią”. – Był to skutek drugiej eksplozji, tym razem w centropłacie w pobliżu salonki generalskiej. To ten ładunek zabił pasażerów salonki, rozrzucając ich szczątki na odległość blisko 100 m., wysadził lewe drzwi pasażerskie i tak zniszczył centropłat, że jego lewy dźwigar osmolony od wybuchu przeleciał 80 m na północny-wschód – uważają autorzy nagrania.
W latach 2010-2011 katastrofę smoleńską badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
W lutym 2016 r. przy MON została powołana podkomisja do ponownego zbadania katastrofy, której ustalenia zupełnie przeczyły tej tezie. Z raportu technicznego opublikowanego w kwietniu 2018 r. wynikało, że samolot Tu-154M został zniszczony wskutek eksplozji.
W sobotę mija 11 lat od dnia katastrofy smoleńskiej, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria Kaczyńska, ostatni prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, parlamentarzyści, dowódcy wojskowi, członkowie rządu Donalda Tuska, działacze społeczni oraz przedstawiciele Rodzin Katyńskich.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum