Osoby, które ze względu na stan zdrowia nie mogą udać się do placówki medycznej, mogą zaszczepić się w domu. Wszystko w ramach mobilnego punktu szczepień.
– Mobilny punkt realizuje szczepienia w miejscu zamieszkania pacjenta. Są to pacjenci, którzy są niepełnosprawni, niesamodzielni, obarczeni wieloma chorobami. Ich stan zdrowia nie pozwala im stawić się w normalnym punkcie szczepień – tłumaczy dr n. o zdr. Magdalena Czarkowska, zastępca dyrektora ds. medycznych Instytutu Medycyny Wsi w Lublinie.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Szczepienie pacjentów w domu przeciwko COVID-19
– Przyjeżdżamy do osób, które nie są w stanie dotrzeć do punktów szczepień – mówi lekarz rezydent Michał Gałan, jeden z członków zespołu mobilnego punktu szczepień z Instytutu Medycyny Wsi. – Są to często osoby leżące, nieraz niewychodzące z łóżka, nierzadko mogące poruszać się tylko z trudem po mieszkaniu. Często mieszkają na wysokich piętrach, w blokach bez windy. Są one „skazane” na to, że ktoś musi do nich przyjść i przynieść zakupy. Podobnie jest ze szczepieniem. Nie ma więc praktycznie innego wyjścia, bowiem musiałyby one być przewożone specjalnym transportem sanitarnym, a ten w czasie pandemii jest raczej „deficytowym towarem”.
– Pacjenta na szczepienie przez nasz zespół zgłasza lekarz rodzinny. W punkcie koordynacji szczepień zostaje wyznaczony termin. Następnie pacjent dostaje telefon z informacją. Jeżeli potwierdzi, że jest nadal chętny na takie szczepienie, tworzona jest lista na dany dzień. Organizowana jest ekipa w składzie: lekarz, pielęgniarka i kierowca. Od godziny 8.00 lub 9.00 jeździmy od domu do domu – przedstawia całą procedurę pielęgniarka Agnieszka Drwal.
– Takie szczepienie jest bezpieczniejsze niż w punkcie szczepień, dlatego że ci pacjenci nie mają kontaktu z większą liczbą osób. Trzeba też do takiego punktu dojechać. Natomiast tutaj przychodzimy do pacjenta, już zaszczepieni i zabezpieczeni odpowiednimi środkami ochrony osobistej. Dla pacjentów jest to więc i bezpieczne, i komfortowe – stwierdza Michał Gałan.
– Jest bardzo dobrze, podobnie jak po pierwszej dawce. Pani tak szybko robiła zastrzyk, że nawet nie wiedziałam kiedy. Fajnie, że do mnie przyjechali. Prawie w ogóle nie chodzę. Od prawie trzech miesięcy nie byłam na dworze – mówi pani Barbara, zaszczepiona przez mobilny punkt.
– Mama ledwie chodzi po mieszkaniu, nie byłoby więc mowy o zejściu po schodach – dodaje pani Joanna.
– Zespół składa się z lekarza i pielęgniarki, aby ocenić czy szczepienie będzie bezpieczne. Decyduje o tym lekarz, po przeprowadzeniu wywiadu i badania – tłumaczy Magdalena Czarkowska. – Na ponad 500 szczepień, które wykonaliśmy w naszym mobilnym punkcie szczepień, nie zdarzyły się żadne skutki uboczne lub działania niepożądane – dodaje.
W województwie lubelskim działa 10 mobilnych punktów szczepień. Aby zarejestrować się na taką formę szczepienia, należy zgłosić się do lekarza rodzinnego.
InYa / opr. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska