O właściwą opiekę nad dziećmi – szczególnie kilkuletnimi – apelują policjanci. W ostatnim tygodniu tylko na terenie powiatu puławskiego doszło do kilku groźnych zdarzeń z udziałem małych dzieci. W jednym przypadku reakcja przechodnia uchroniła czterolatka przed wypadnięciem przez balkon. Była też sytuacja, gdy dziecko zagubiło się ojcu.
Dzieci z Miejskiego Przedszkola nr 7 w Puławach dobrze wiedzą, czego nie robić gdy rodzice akurat nie patrzą lub wyjdą na chwilę z domu: – Nie można dotykać żadnych substancji, wychodzić na parapet ani na balkon. Nie można otwierać obcym. Nie wolno samemu wychodzić z domu – mówią przedszkolaki.
– Nie można zostawiać dzieci bez opieki, szczególnie tych najmniejszych. W grę wchodzi tu nie tylko aspekt psychologiczny, ale i ogólnospołeczny. Nie można liczyć, że małe dzieci będą miały krytyczny osąd sytuacji i będą umiały rozpoznać zagrożenia. Dłuższe pozostawienie dzieci bez opieki może się różnie skończyć: można mieć szczęście, a można nie mieć go za dużo – mówi dr n. med. Agata Potapska, psycholog dziecięcy.
– Zadaniem rodzica jest zadbać o bezpieczeństwo dziecka, bez względu na to, ile ono ma lat. I nie ulegajmy złudzeniom, że dziecko, które ma 9 czy 10 lat, będzie w stanie zaopiekować się młodszym rodzeństwem, kiedy wychodzimy na przysłowiowe „5 minut” do sklepu – stwierdza podkomisarz Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
– Taka sytuacja, na szczęście zakończona pozytywnie, miała niedawno miejsce na jednym z puławskich osiedli. Kobieta, która przechodziła obok bloku, zauważyła, że z balkonu na drugim piętrze wychyla się kilkuletni chłopiec. Dziecko próbowało wspiąć się na barierkę i wychylić jeszcze bardziej. Kobieta zaczęła spokojnie mówić do chłopca, żeby zszedł z tej barierki i wszedł do mieszkania. Policjanci rozmawiając przez drzwi z chłopcami, ustalili, że zostali w domu sami. Byli to 4- i 7-latek. Ojciec w tym czasie wyszedł po mleko. Okazało się, że był nietrzeźwy. Miał w organizmie promil alkoholu – mówi podkomisarz Ewa Rejn-Kozak.
CZYTAJ: Puławy: 4-letnie dziecko wychylało się przez barierkę balkonu. Interweniowali sąsiedzi
– Kilka dni wcześniej na terenie gminy Puławy mieliśmy zgłoszenie o zaginięciu kilkuletniego dziecka. Jak się okazało, dziecko przebywało na posesji i ojciec stracił je z oczu. Wpadł w panikę. Zadzwonił na numer alarmowy. Policjanci przyjechali natychmiast. Okazało się, że chłopiec schował się w tujach – opowiada podkomisarz Ewa Rejn-Kozak. – Ta sytuacja pokazuje, że wystarczą minuty, żeby dziecko zniknęło nam oczu. Może wyjść w tedy na ulicę. Jeżeli w pobliżu znajduje się zbiornik wodny, może pójść tam, wiedzione ciekawością. Wtedy o tragedię nietrudno – dodaje.
– Dopóki nie miałem dziecka, wydawało mi się, że opieka nad nim jest bardzo prosta. Z dnia na dzień jednak doświadczam pomysłowości takich małych dzieci. Naprawdę musimy skupić dużą uwagę na tym, co nasze dziecko robi. Byłem świadkiem, gdy dziecko o mały włos nie weszło na parapet przy otwartym oknie. Bogu dzięki osunęło się na krześle i spadło na podłogę. Na szczęście nic sobie nie zrobiło – mówi Artur Kwapiński, ojciec półtorarocznego dziecka.
– Możemy tu mówić też o stylach wychowawczych. Teraz zmieniły się one w związku z cyfryzacją. Kiedyś nie było Internetu, komputerów, komórek, gier. Obecnie obserwuje się tendencje poświęcania coraz mniej czasu dzieciom. Każdy zaczyna żyć w odrębnym świecie: rodzice siedzą w swoich telefonach, dzieci w swoich pokojach. Nie ma takiej relacji. Dzisiaj bycie z drugim człowiekiem to rzecz bezcenna – stwierdza Agata Potapska.
CZYTAJ: Lublin: półtoraroczne dziecko wypadło z trzeciego piętra
Do groźnego zdarzenia z udziałem półtorarocznego dziecka doszło także kilka dni temu w Lublinie. Chłopiec wypadł przez balkon z trzeciego piętra. Na szczęście spadł na miękkie podłoże i jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
ŁuG / opr. ToMa
Fot. pixabay.com