Polska ekipa nadal pozostaje bez medalu igrzysk w Tokio. We wtorek najbliższa podium była taekwondzistka Aleksandra Kowalczuk (na zdj. w niebieskim stroju), która przegrała walkę o brąz. Zawiodły szpadzistki, które przegrały już pierwszy mecz z Estonkami, a z turniejem tenisistów pożegnał się Hubert Hurkacz.
Oprócz Kowalczuk z dobrej strony zaprezentowały się także kajakarka górska Klaudia Zwolińska i judoczka Agata Ozdoba-Błach. Pierwsza z nich była piąta w konkurencji K1, a druga zajęła siódme miejsce w kategorii 63 kg.
To jednak Kowalczuk dostarczyła najwięcej emocji polskim kibicom. Zawodniczka OŚ AZS Poznań w ćwierćfinale przegrała z późniejszą złotą medalistką Milicą Mandic 4:11, ale dobra postawa Serbki stworzyła Polce możliwości kontynuowania zmagań w repesażu. W nim wygrała z Kenijką Faith Ogallo 15:7 i dostała szansę walki o brąz. Mimo ambitnej postawy, przegrała jednak z utytułowaną Brytyjką Biancą Walkden 3:7 i została sklasyfikowana na piątym miejscu.
Zwolińska z ostatnim czasem zakwalifikowała się do 10-osobowego finału kajakarek, ale zaprezentowała się bardzo dobrze. Startowała jako pierwsza i popełniła dwa błędy dotknięcia tyczki. Kolejne rywalki uzyskiwały jednak gorsze od niej czasy i do medalu zabrakło jej niespełna czterech sekund. Triumfowała Niemka Ricarda Funk.
Judoczka Ozdoba-Błach pokonała Estefanię Garcię z Ekwadoru i Japonkę Miku Tashiro oraz przegrała w ćwierćfinale z Włoszką Marią Centracchio. W walce repasażowej, otwierającej drogę do strefy medalowej, uległa Wenezuelce Anriquelis Barrios i zajęła siódme miejsce.
We wtorek w polskiej ekipie największe szansę na medal wiązano jednak z drużyną szpadzistek, numer dwa światowego rankingu. Jednak już w ćwierćfinale Ewa Trzebińska, Aleksandra Jarecka i Renata Knapik-Miazga (w ostatnim meczu wystąpiła też rezerwowa Magdalena Piekarska-Twardochel) przegrały z Estonkami 26:29. Polkom na pocieszenie pozostaje fakt, że ich rywalki później dosyć niespodziewanie sięgnęły po złoty medal. Biało-Czerwone ostatecznie zajęły szóste miejsce.
Polki nie kryły rozczarowania takim rozstrzygnięciem. – Czy było dużo płaczu? Nie, ale teraz będzie. Przyjechałyśmy po coś innego tutaj. Teraz potrzeba przerwy, żeby odpocząć od tych emocji, od wysiłku, od odmawiania sobie wszystkiego. Trzeba się zregenerować i zastanowić, co dalej – powiedziała Trzebińska.
O rozczarowaniu może mówić też Hurkacz, który w drugiej rundzie singla przegrał ze znacznie niżej notowanym Brytyjczykiem Liamem Broadym 5:7, 6:3, 3:6. – Zatrułem się trochę i brakowało mi tej energii, którą zwykle mam – przyznał.
W rywalizacji na olimpijskich kortach pozostał już tylko mikst Iga Świątek i Łukasz Kubot. Na otwarcie Polacy zmierzą się z Hiszpanami Paulą Badosą i Pablo Carreno Bustą. 20-letnia Polka przegrała w poniedziałek z Badosą w singlu 3:6, 6:7 (4-7).
Polscy koszykarze 3×3 po piątej porażce w siódmym meczu, tym razem z Belgią 14:16, odpadli w fazie zasadniczej turnieju. Zajęli siódme miejsce, wyprzedzając tylko Chińczyków. – Przykro, że kończymy występ w takich okolicznościach – przyznał Przemysław Zamojski, który przed igrzyskami zapowiadał walkę o złoty medal.
Pozytywnym zaskoczeniem był natomiast awans do finału pływania na 200 m stylem motylkowym 17-letniego Krzysztofa Chmielewskiego. W swoim wyścigu półfinałowym pobił rekord życiowy (1.55,29) i zajął piąte miejsce, a łącznie uzyskał siódmy wynik.
We wtorek do dużej niespodzianki doszło w gimnastycznym wieloboju drużynowym kobiet. Wygrały zawodniczki Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, a – niepokonane na dużych zawodach w wieloboju drużynowym od 2011 roku – Amerykanki musiały się zadowolić srebrnym medalem.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/EPA/RITCHIE B. TONGO