Sąd Rejonowy Lublin-Wschód w Świdniku skazał 2 lipca 33-letniego mężczyznę na 2,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności za zakopanie żywcem psa. Sąd zakazał mu też posiadania wszelkich zwierząt przez 15 lat. Mężczyzna ma zapłacić 7 tysięcy złotych na rzecz fundacji zajmującej się ochroną zwierząt, która w tej sprawie była oskarżycielem posiłkowym.
Wina oskarżonego nie budzi żadnych wątpliwości – mówił sędzia Andrzej Skubis. – Na wiarę nie zasługuje twierdzenie oskarżonego, iż uderzył pieska tylko raz. Przeczą temu okoliczności sprawy, przede wszystkim informacje zawarte w sekcji zwłok zwierzęcia i same obrażenia, jakich to zwierzę doznało w wyniku działań oskarżonego. Na kanwie dzisiejszej sprawy nie ulega wątpliwości, że oskarżony działał umyślnie z zamiarem bezpośrednim.
CZYTAJ: Lublin: zakopał psa żywcem. Jest wyrok
Oskarżony w tej sprawie Jerzy B. proponował dla siebie karę 1 roku więzienia, bez przeprowadzania procesu. – Nie zgodziła się na to Fundacja na rzecz Ochrony Praw Zwierząt „Ex Lege” – mówi adwokat Agnieszka Czerniak. – Wnosiliśmy o orzeczenie kary 5 lat pozbawienia wolności, jako że działanie oskarżonego mieściło się w granicach najwyższej karalności za to przestępstwo. Oskarżony dopuścił się przestępstwa ze szczególnym okrucieństwem. Było ono absolutnie przemyślane od początku do końca. Co więcej nie wyraził skruchy. Nie można stwierdzić, że skruchą jest przyznanie się do winy w celu uzyskania niższego wymiaru kary.
Uzasadniając wysokość kary, sędzia zwrócił uwagę na brutalność sprawcy. – To było po prostu zachowanie bestialskie w żaden sposób nie podlegające wytłumaczeniu. Sam oskarżony nie wie, dlaczego tak się stało. Stopień społecznej szkodliwości tego czynu jest bardzo znaczny. Wiąże się to z brutalnym działaniem. Trudno powiedzieć, co kierowało oskarżonym. Jeśli oskarżony lub jego rodzina mieli jakieś wątpliwości co do stanu zwierzęcia, od tego jest weterynarz. Ciężko jest takie zachowanie zrozumieć i nie ma czym go usprawiedliwić – mówił sędzia Andrzej Skubis.
CZYTAJ: Znalazł się właściciel zakopanego żywcem psa. Stan zwierzęcia wciąż zagraża jego życiu
– Z drugiej strony mamy jednak do czynienia z osobą, która nigdy wcześniej nie weszła w konflikt z prawem, ma normalną rodzinę, o której bardzo dobrze wypowiadają się sąsiedzi. Wszyscy twierdzili, że ten pies był zadbany, a niektórzy zazdrościli, że on więcej wychodzi na spacer niż inne psy – dodaje Andrzej Skubis. – Tym bardziej to wszystko jest dla sądu niezrozumiałe.
CZYTAJ: To właściciel zakopał psa żywcem
– Kary więzienia będą odstraszać przed podobnymi zdarzeniami. Ludzie zrozumieją, że takie działanie jest nieakceptowalne przez społeczeństwo i wysoko karane, a sądy nie boją się orzekać kar, które są adekwatne do stopnia przewinienia – stwierdza Agnieszka Czerniak. – Muszę dodać, że prokuratura wnosiła tylko o rok pozbawienia wolności, więc wyrok jest i tak wystarczająco dotkliwy dla oskarżonego.
Wyrok nie jest prawomocny. Skazanego nie było dziś na Sali rozpraw. Nie wiadomo, czy będzie składał apelację.
Do tego zdarzenia doszło w październiku 2020 roku przy ulicy Grygowej w Lublinie. Zakopanego pod ziemią czworonoga odnalazła przechodząca kobieta, która usłyszała skomlenie. Pies z licznymi obrażeniami trafił pod opiekę weterynarza, ale nie udało się go uratować.
TSpi / opr. ToMa
Fot. archiwum