Zbiórka dla Niny na ostatniej prostej. Trwa walka o terapię genową dla chorej dziewczynki

img 20210721 162132 2021 07 21 164824 scaled 2021 08 03 171344

Zbiórka na leczenie dwuletniej Niny Słupskiej jest już na finiszu. Po ponad pół roku od rozpoczęcia akcji udało się uzbierać ponad 8 milionów złotych.

Ninka choruje na SMA, czyli rdzeniowy zanik mięśni. Szansą na ratunek dla dziewczynki jest terapia genowa – nierefundowana i kolosalnie droga. Wszystko jednak wskazuje na to, że Nina niedługo będzie ją mogła przyjąć. O Armii Niny i efektach zbiórki opowiada tata dziewczynki Tomasz Słupski w rozmowie z Agatą Zalewską.

Do tej pory zebrano już ponad 95 procent potrzebnej kwoty, czyli 8 milionów złotych. – 8 milionów 400 tysięcy, więc jesteśmy na ostatniej prostej, bo brakuje nam 370 tysięcy do zakończenia zbiórki, więc tak naprawdę przy tych 9 milionach złotych te 400 tysięcy złotych to już ostatni krok, kropka nad i. Finiszujemy – zaznacza Tomasz Słupski.

Zbiórka rozpoczęła się w listopadzie ubiegłego roku. – To jest wielka Armia Niny, 200 tysięcy osób, które nas wsparło. Całe morze ludzi dobrych serc – podkreśla Tomasz Słupski. – Są to artyści, sportowcy, dziennikarze, wolontariusze, urzędnicy, osoby z pierwszych stron gazet, ale również przyjaciele, rodzina i sąsiedzi. Jak zaczynaliśmy zbiórkę, to nie sądziliśmy nawet, że będziemy musieli z żoną wykonać aż taka heroiczną pracę, więc bardzo się cieszymy, że możemy już mówić, że prawie szykujemy walizki do szpitala.

Wciąż liczy się każdy dzień. Trwa walka z czasem, żeby zdążyć z ratunkiem. W zahamowaniu choroby ma pomóc terapia genowa, ale Nina może ją przyjąć tylko wtedy, gdy jej waga nie przekroczy 13,5 kg. – Cały czas utrzymujemy wagę – mówi tata Niny. – Dzieci, które przekroczą 13,5 kg są jakby wykluczone z terapii, więc przez ten okres bacznie ważymy Ninę, mierzymy. Nina dostaje dietę na wzmocnienie, bo czym mocniejsza jest Nina, tym lepiej też działa terapia. Nadal mamy 2 kg czasu.

Obecnie Nina przyjmuje lek, który hamuje degradację mięśni, ale wiemy też, że w przeciwieństwie do terapii genowej, jest to lek, który trzeba przyjmować systematycznie. Terapię genową przyjmuje się jednorazowo – na tym polega ta podstawowa różnica. Powrót do zdrowia będzie zdecydowanie szybszy.

– Są dwa lekarstwa, które w tym momencie są na rynku. Trzeci lek jest w trakcie testów – zaznacza Tomasz Słupski. – Terapia genowa polega na tym, że Nina ma wadliwy gen, który nie produkuje tych białek. My sztucznie, przez terapię genową, podajemy do organizmu ten gen, który jest wadliwy, i tak naprawdę ten gen mówi organizmowi: „Teraz produkujesz białka”. On działa już cały czas.

Czy to oznacza całkowity odwrót choroby? – Chciałbym, żeby tak było, ale tak to nie wygląda. To, co choroba zabrała, obumarłe neurony, komórki – to już poszło bezpowrotnie i tego nie odzyskamy – mówi Tomasz Słupski.

W jakim teraz stanie jest Nina? – Potrafi siedzieć, nie potrafi wstać, chodzić, raczkować, przybrać pozycji czworaczej, więc mam wielkie nadzieje, bo każde dziecko, które dostało już w Polsce, a jest ich już szesnaścioro, ma inne efekty. Każdy zaczynał z innego stadium, więc niektóre osoby zaczęły mieć lepsze napięcie mięśniowe, zaczęły powoli raczkować. Mam więc wielką nadzieję, że Nina powolutku zacznie człapać, truchtać, chodzić – mówi tata Niny.

– Nie możemy rozpocząć terapii, dopóki nie kupimy leku, więc dopiero kiedy będzie cała kwota, będziemy mogli rozpocząć całą procedurę – podkreśla Tomasz Słupski. – Musimy kupić lek, Nina musi przejść badania. Patrząc realnie, jak to wygląda statystycznie w zbiórce, że na koniec sierpnia, albo może za dwa tygodnie będę mógł przyjść i powiedzieć: „udało się, jesteśmy po terapii. Mamy to”.

Terapia genowa jest podawana w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie. Na leczenie SMA przyjeżdżają tu dzieci z całej Polski. Pierwsze efekty terapii widoczne są już po miesiącu.

Zbiórka na leczenie Niny odbywa się za pośrednictwem serwisu www.siepomaga.pl.

Zalew/ opr. DySzcz

Fot. archiwum

Exit mobile version