W Polsce coraz częściej dochodzi do ekstremalnych zjawisk pogodowych. Trąby powietrzne, wichury, gwałtowne burze i upały nie ominęły w tym roku również województwa lubelskiego. Klimatolodzy ostrzegają, że do takich zjawisk będzie dochodzić coraz częściej i musimy być na to przygotowani.
Eksperci nie mają wątpliwości – jedną z przyczyn coraz częstszego występowania ekstremalnych zjawisk pogodowych jest zmiana klimatu i wzrost temperatury na Ziemi. – Przyczyniają się do tego między innymi gazy cieplarniane – mówi rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Grzegorz Walijewski. – Koncentracja gazów cieplarnianych wzrasta od 1750 roku – to symboliczna data rozpoczęcia rewolucji przemysłowej. Tak przykładowo, koncentracja dwutlenku węgla wzrosła o 47 procent, metanu o około 156 procent, a dwutlenku azotu o 23 procent. To są gazy cieplarniane, które skutecznie ogrzewają nam atmosferę. Na tyle skutecznie, że od tego samego roku globalnie wzrost temperatury wyrósł już powyżej 1 stopnia Celsjusza. W Polsce natomiast od 1950 roku ten wzrost wynosi już 1,7 stopnia Celsjusza. Taka zmiana powoduje bardzo dużą destabilizację różnych związków, które zachodzą w atmosferze. One powodują, że takie zjawiska jak trąby powietrzne czy intensywne burze są i będą coraz częściej obserwowane.
Według różnego rodzaju raportów do 2100 roku temperatura na Ziemi globalnie ma wzrosnąć o 2-3 stopnie Celsjusza. To z kolei, według prognoz, będzie powodować coraz częstsze gwałtowne burze, trąby powietrzne czy wichury. Jedna z nich przeszła w czerwcu przez gminę Wilków w powiecie opolskim.
– Dach sąsiada przeleciał jak szmata, leży na środku pola. W dwóch miejscowościach przeszła trąba powietrzna: Kosiorów i Żmijowiska. Najpierw zdjęło dach sąsiada, a później mój. To był siwy lej szerokości 30-40 metrów. Nie ma prądu, wodę włączyli nam chwilowo. Z 60 słupów elektrycznych zostało 6 – opowiadali mieszkańcy.
– Zdjętych dachów na budynkach mieszkalnych jest około 50 – mówił Daniel Kuś, wójt gminy Wilków. – Budynków gospodarczych dojdzie też około 100. W tym roku zbiorów nie ma.
CZYTAJ: „Dachy przelatywały przez drogę”. Ogromne zniszczenia po nawałnicy w gminie Wilków [ZDJĘCIA]
W sumie strażacy w całym powiecie opolskim interweniowali wówczas blisko 150 razy. Strażacy wyjeżdżali między innymi do uszkodzonych czy zerwanych dachów, połamanych lub powalonych drzew czy uszkodzonych linii energetycznych. – Wichury o sile blisko lub powyżej 100 km/h będą coraz częstsze – dodaje Grzegorz Walijewski. – Dodatkowo coraz częściej będzie obserwowana burza, która w ciągu zaledwie kilku minut potrafi dać bardzo intensywne opady deszczu, rzędu nawet jednego miesiąca. W tym roku porywy w trąbach powietrznych miały wartość mniej więcej 130 km/h. Ale zauważamy, że nawet średnia prędkość wiatru wzrasta. O ile wcześniej wydawaliśmy ostrzeżenia pierwszego stopnia, gdzie mówimy tutaj o prędkości wiatru do 90 km/h, to w przeciągu ostatnich 5-7 lat coraz częściej wydajemy ostrzeżenia drugiego stopnia.
Wówczas porywy wiatru znacznie przekraczają wspomniane 90 km/h. Tak było między innymi w sierpniu w powiatach ryckim i łukowskim, przez które przeszła trąba powietrzna. Tylko w gminie Kłoczew w powiecie ryckim gwałtowna burza, grad, ulewny deszcz i huraganowy wiatr zniszczyły uprawy, dziesiątki domów i budynków gospodarczych, schronisko dla zwierząt, a także szkołę w miejscowości Gózd.
CZYTAJ: Gózd: nawałnica zniszczyła dach szkoły
– Straty były ogromne – mówi wójt gminy Kłoczew, Zenon Stefanowski. – W tamtej części został zerwany dach, ten dach został też podniesiony. Zostały naruszone uszczelnienia. Są jeszcze przecieki, które na pewno będą pojawiały się do momentu kompleksowej naprawy tego dachu. Jak czujemy, jest wilgoć. Sądzimy, że ten parkiet, szczególnie w tamtej części sali, jest mocno naruszony. Na sali stała woda.
Wichury w sierpniu dotknęły również sam Lublin. – Straszna burza, to nie trwało długo, może z 15 minut. Później pojawił się porządny deszcz i na tym koniec. Ale powywalało ładne drzewa. Byłem przestraszony tym, co dzieje się na dworze. Musiałem zamknąć okna, bo o mało nie wyrwało ich z framugi. W nocy, jak zaczęło padać, to się zerwaliśmy. To była tragedia. Drzewa są połamane, leżą na jezdniach, na poboczach – relacjonowali mieszkańcy.
– To jest trudny dzień dla strażaków – mówił starszy kapitan Andrzej Szacoń, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie. – Prowadzimy działania od godziny 3.30, wpływają kolejne zgłoszenia. Na ten moment mamy ponad 400 zgłoszeń, 200 zostało już obsłużonych. Większość zdarzeń dotyczy samego Lublina. Jeździmy przede wszystkim do powalonych drzew, konarów drzew na drogach. Bardzo dużo zniszczeń było na lubelskim Czechowie przy ulicy Braci Wieniawskich, Koncertowej, Karpińskiego, Paganiniego – tam mieliśmy bardzo dużo zgłoszeń. Ale to nie znaczy, że inne części miasta nie ucierpiały. W kulminacyjnym momencie działania prowadziło równocześnie ponad 40 zastępów.
CZYTAJ: Nocne nawałnice na Lubelszczyźnie. Trwa szacowanie strat [ZDJĘCIA]
Zdaniem klimatologów, aby zatrzymać nasilanie się gwałtownych zjawisk pogodowych, musimy ograniczyć emisję gazów cieplarnianych do zera. Wszystko jest zatem w naszych rękach. W 2021 roku w wyniku niebezpiecznych zjawisk atmosferycznych strażacy w województwie lubelskim interweniowali blisko 5780 razy.
Jak informuje Lubelski Urząd Wojewódzki, w 2021 roku z budżetu państwa do naszego regionu przekazano blisko 990 tysięcy złotych. Pieniądze trafiły do blisko 150 poszkodowanych przez nawałnice rodzin.
MaTo / opr. WM
Fot. archiwum