21.01.2022 Halo komiks

hk01 2022 02 01 172441

Kelley Jones to amerykański artysta urodzony w 1962 roku, gość o charakterystycznej kresce, mistrz cieniowania i rysunków sylwetek pogrążonych w mroku. Polscy wydawcy dotychczas nie rozpieszczali nas jego dziełami. Poza epizodami w semikowym Batmanie, w których to Jones zasłynął wybitnie ponad miarę wyrzeźbionymi sześciopakami, nasi edytorzy niezbyt często sięgali po jego komiksy. Na szczęście to się zmienia – po niedawnym krótkim występie w odrestaurowanym Lucyferze, Kelley Jones pojawił się w dwóch kolejnych produkcjach. Pierwszą z nich jest Daphne Byrne (wyd. Egmont Polska) – historia zrealizowana do scenariusza dramatopisarki Laury Marks, zaś drugą – wznowienie jednego z najlepszych tomów sztandarowej serii Neila Gaimana zatytułowanej Sandman (wyd. Egmont Polska). Te komiksy dzieli czasowa przepaść – Sandman to rok 1990, a Daphne – 2019. Trzydzieści lat to szmat czasu, żeby zatracić gdzieś swój charakterystyczny styl, poddać się komercji i odcinać kupony od popularności. Wielu rysowników z tamtych lat tak zrobiło.

Ale nie Kelley Jones.

Spoglądając na te graniczne utwory – i mając na uwadze wszystkie, które powstały pomiędzy – zauważam różnicę w podejściu do rysowania oraz sprytną strategię, polegającą na pozostawieniu w ciągłym użyciu pewnych chwytów i urozmaicenie ich innymi. Kelley Jones w Sandmanie to artysta doskonale poruszający się w bryle, trafnie oddający cienie tańczące na twarzach bohaterów i skupiony na misternym stawianiu kresek po to, by powstało charakterystyczne sianko składające się na tło. Ponadto, Kelley Jones z roku 1990 to artysta starający się operować jak najcieńszą linią, w pewnym stopniu zachłyśnięty detalem. Jones, który zilustrował Daphne, ten współczesny Jones, to świadomy twórca, który podrasował wszystko, co mógł – jego kreska jest tu pewniejsza, ale wciąż charakterystyczna; grubsza, ale nie gubiąca esencji jego sztuki. I jeszcze bardziej mroczna. Pod względem wizualnym, oba komiksy to znakomite kąski, jeśli zaś chodzi o fabułę… czytana po latach Kraina Snów, trzeci tom Sandmana, wciąż się broni. W tym zbiorze Kelley Jones narysował dwie historie. Klasyczną i znakomitą opowieść o pisarzu, cierpiącym na brak weny, który więzi jedną z dziewięciu muz oraz równie klasyczny i jeszcze bardziej znakomity Sen tysiąca kotów, który ujawnia skryte marzenia sierściuchów o wyzwoleniu spod dominacji człowieka. To, co łączy obie te opowieści, to Władca Snów, Morfeusz, czyli główny bohater gaimanowskiego cyklu, który jednak nie zawsze gra pierwsze skrzypce w pisanych przez słynnego Brytyjczyka komiksach. W tym właśnie tkwi jeden z uroków serii – jej twórcy lubią wybrać się w najdalsze zakamarki snów – naszych, kocich, każdych. Dodam, że po lekturze Snu tysiąca kotów wszyscy wielbiciele futrzaków inaczej będą spoglądali na swoich pupilków, gdy ci będą oddawali się „uroczej” drzemce…

Daphne Byrne to komiks, któremu – w odróżnieniu od omówionych wcześniej zeszytów – z upływem czasu przyjdzie się zmierzyć dopiero za kilkanaście lat. Ten niezwykle świeży album to opowieść w stylu horroru, stanowiąca swego rodzaju miksturę przyrządzoną z połączenia Dziecka Rosemary z „Omenem w gorsecie”. Akcja rozgrywa się w Nowym Jorku, w roku 1886 – co nie jest bez znaczenia, bo Kelley Jones wyśmienicie przedstawia epokę na swoich rysunkach, zarówno w architekturze, wystroju wnętrz, jak i w ubiorze. Czternastoletnia Daphne po śmierci ojca zaczyna mieć doświadczenia z niekoniecznie rzeczywistym bytem, a na jej matkę czyha grupa okultystów o dość sprecyzowanych intencjach. Nie ma tu wiele zaskoczeń, a 90 procent jakości tej stereotypowej fabule nadaje znakomita warstwa graficzna.

Po lekturze obu tych albumów mogę powiedzieć tylko jedno: Kelley Jones jest w równej i imponującej formie od trzydziestu lat. Kto wie, może polscy edytorzy pójdą za ciosem i zaczną masowo publikować kolejne dzieła tego artysty? Znalazłoby się w nich coś, co zaspokoiłoby zarówno fanów ambitnej superbohaterszczyzny, jak i nieco bardziej wymagających tematów. Tymczasem najbliższym albumem z jego rysunkami będzie kolejny tom wznowienia Sandmana – tym razem czwarty, zatytułowany Pora mgieł, w którym to udział Jonesa jest dość znaczący.

Exit mobile version