Ten rok w zamojskim zoo zapowiada się równie ciekawie, jak poprzedni. W styczniu zakończyły się drobne remonty wybiegów dla lwów, a w lutym pojawią się m.in. długo oczekiwane flamingi.
– Nasze zoo z roku na rok staje się coraz bardziej atrakcyjne. Przybywa zwierząt, wciąż poprawiamy estetykę, dopisują zwiedzający – mówi dyrektor Ogrodu Zoologicznego im. Stefana Milera w Zamościu, Grzegorz Garbuz. – Odwiedziło nas 203 tys. osób. To, jak na tę sytuację, jaka jest w kraju, jest wynikiem bardzo dobrym. Nie dopisują nam tylko wejścia zbiorowe. Zamiast 30-40 tys. zwiedzających w postaci wycieczek szkolnych odwiedziło nas tylko 15 tys. Rok 2022 rozpoczęliśmy od niewielkiego remontu, porównując z inwestycjami z ubiegłego, ale wreszcie udało nam się poprawić wystrój pomieszczenia dla lwów – dodaje.
– Stoimy przed wybiegiem Ory, samicy i Akashingi, samca lwów. Mamy wyremontowane wybiegi wewnętrzne. Są zrobione półki skalne tak, by przypominały ich naturalne środowisko. Na zewnątrz zostały przeprowadzone remonty, naprawy tego, co lwy pouszkadzały i co naturalnie się zużyło czy zepsuło. Jesteśmy już praktycznie przygotowani do sezonu – informuje Kamil Dragan, opiekun i pielęgniarz kotów drapieżnych.
Jakie zwierzęta przybędą w tym roku do Zamościa?
– Jesteśmy w tej chwili w trakcie pertraktacji o sprowadzenie sępów do naszego ogrodu, ponieważ okazało się, że sytuacja europejska nie pozwala na to, żeby sprowadzić rekomendowanego Orłana z Moskwy. Rosja jest na liście krajów, z których nie można w tej chwili normalnie sprowadzać zwierząt. Staramy się pozyskać do tej wielkiej woliery sępy płowe. Chcemy stworzyć tutaj stada hodowlane z kilku sztuk, mamy nadzieję, że aż z 7. To będą ptaki z Hiszpanii i Francji. Ten rok zapowiada się bardzo ciekawie dla naszego ogrodu, jeżeli chodzi o zwierzostan i plan kolekcji – tłumaczy Grzegorz Garbuz.
– Jesteśmy w ptaszarni, do której niedługo trafią z lipskiego zoo kureczki czarne. Niepozorny mały ptaszek, należący do chruścieli, czyli krewniaków naszej łyski. Do połowy lutego nasi koledzy w Lipsku mają czas, żeby je złapać. Mam nadzieję, że im się to uda – mówi Ryszard Topola, asystent hodowlany zamojskiego zoo. – Flamingi to bardzo oczekiwane ptaki. Niestety nie jest o nie łatwo. W dobie ptasiej grypy są pewne ograniczenia weterynaryjne, a jeszcze na dodatek w pandemii doszło do takiej sytuacji, że w kilku kolekcjach, które rozmnażały flaminga chilijskiego, który ma do nas przyjechać, tych przychówków nie było. Teraz dopiero trafią do nas przychówki z roku 2019 i 2020. Niestety trafi tu 8 samców, a partnerki dla nich będziemy nadal poszukiwać. Marzenie naszego zoo po części się spełni. W końcu będziemy mieć flamingi. Umieścimy je w pomieszczeniu zimowym, gdzie są współlokatorzy: rybitwy wąsate, dziwonosy, nawet bocian czarny – dopowiada.
– Tak jak i wszyscy, przy wzroście cen gazu i prądu jesteśmy zmuszeni do zaciskania pasa. Jaka będzie skala tego wszystkiego, to się dopiero okaże. Są to ogromne wzrosty, nawet kilka procent naszego budżetu w skali roku. Ale mamy alternatywne źródła prądu. Zobaczymy, jaki będzie docelowy efekt. Będzie to widać dopiero po tym pierwszym półroczu, kiedy przyjdą rozliczenia. Mamy nadzieję, że zwiedzający nas nie opuszczą. Tak jak zawsze przez ostatnie 103 lata, jakoś sobie poradzimy – dodaje Grzegorz Garbuz.
Przed Ogrodem zoologicznym stoją kolejne wyzwania. Planowany jest szósty etap rozbudowy, w którym pojawią się ekspozycje m.in. dla nosorożców indyjskich, pingwinów i jeleni milu.
AP / opr. LysA
Fot. nadesłane / ZOO