Dziś (27.02) rano na ulicach Lwowa było spokojnie, pierwszy raz od 4 dni nie było alarmu.
– Największy problem to obecnie możliwość wydostania się z miasta w kierunku granicy z Polską – mówi mówi dziennikarka Kuriera Galicyjskiego Anna Gordijewska. – Otwarte są sklepy spożywcze, jeżdżą samochody, ale oczywiście na ulicach jest mniej ludzi. Mamy światło, mamy Internet – wszystko działa. Natomiast zaczęła się panika, ponieważ wczoraj zostało odwołanych kilka pociągów do Przemyśla, stąd też wielka liczba osób zgromadziła się na dworcu. Do pociągu wsiada tyle ludzi, ile się da. Pierwszeństwo mają kobiety z dziećmi.
Wczoraj (26.02) pociąg ze Lwowa, którym przyjechało około tysiąca Ukraińców, jechał do Przemyśla około 11 godzin. Zwykle trasę pokonuje w około 3 godzin. Powodem opóźnień były awarie.
AG / opr. TSpi / opr. WM
Fot. EPA/MYKOLA TYS Dostawca: PAP/EPA