W województwie lubelskim działa największa hydrofitowa oczyszczalnia ścieków. Niebawem powstanie jeszcze większy obiekt.
Oczyszczalnie hydrofitowe wykorzystują naturalne procesy oczyszczania zachodzące w przyrodzie, poprzez mikroorganizmy i rośliny. Nie trzeba stosować w nich żadnych środków chemicznych.
Technologię wdrażają naukowcy z Lublina. Z kierownikiem Katedry Inżynierii Środowiska i Geodezji Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, prof. Krzysztofem Jóźwiakowskim, rozmawiał Tomasz Spicyn.
Gdybyśmy spojrzeli na taką oczyszczalnię hydrofitową z powietrza, z góry. Co zobaczymy?
– Zobaczymy głównie rośliny, które rosną na tej oczyszczalni i chyba nic więcej, bo te oczyszczalnie pokryte są roślinnością. Jeśli ktoś nie wie, że to oczyszczalnia, to trudno je rozpoznać, że to obiekt do oczyszczania ścieków. Stosujemy różne rośliny. Początkowo stosowaliśmy wierzbę wiciową i trzcinę pospolitą. W kolejnych latach staraliśmy się wdrażać inne rośliny jak miskant olbrzymi, topinambur, ślazowiec pensylwański, manna mielec. Muszą to być rośliny, które wspomagają proces oczyszczania, bo same rośliny ścieków nie oczyszczają, tylko dostarczają tlen do wnętrza złoża, lub tworzą warunki beztlenowe w strefie korzeniowej. W zależności od rodzaju złoża dobieramy tutaj odpowiednie rośliny, które mają albo zapewnić tlen, albo stworzyć warunki beztlenowe do procesów, gdzie mikroorganizmy rozkładają zanieczyszczenia.
Kształt takiej oczyszczalni jest bardzo ciekawy. Może być on dowolny lub jako naukowcy jesteście w stanie spełnić zachcianki potencjalnego inwestora co do kształtu?
– Początkowo budowaliśmy, czy projektowaliśmy zwykłe kształty, prostokąty, i na tej bazie były te nasze badania naukowe. Potem było zainteresowanie w Roztoczańskim i Poleskim Parku Narodowym, aby wybudować oczyszczalnie o konkretnym kształcie. W Roztoczańskim miała być to wstępnie oczyszczalnia w kształcie konika polskiego, bo to symbol Roztoczańskiego Parku Narodowego. Ostatecznie skończyło się na tym, że powstała oczyszczalnia w kształcie choinki, jodełki. Jest taka anegdota, że jak ten konik był projektowany, rozmawialiśmy z dyrektorem parku, chciał konika. Ja zapytałem, jak te ścieki wpuścimy, przodem czy tyłem, bo to odpływa czysta woda i nie bardzo dałoby się tak zrobić. Ostatecznie pan dyrektor zażyczył sobie jodełkę, kształt choinki. Oczywiście, żeby to wizualnie ładnie wyglądało. Jeśli ktoś chce jakiś kształt, możemy teraz praktycznie w każdym kształcie zaprojektować taki obiekt. W Poleskim Parku mamy oczyszczalnię w kształcie żółwika, bo jest tam hodowla żółwia błotnego. Pan dyrektor Szymański tak sobie zażyczył i też udało nam się to zrealizować.
Jak duże mogą być to obiekty?
– Początkowo zaczynaliśmy od małych oczyszczalni dla pojedynczych gospodarstw. Trzeba było to przetestować, czy działa. Później zaczęliśmy robić coraz większe, przy szkołach, obiektach użyteczności publicznej, na przykład remizach, aptekach, przychodniach. Teraz realizujemy inwestycje wspólnie z gminami na terenie województwa lubelskiego. Na razie największa w Polsce oczyszczalnia jest nad Jeziorem Bialskim w Białce. Ma ona przepustowość 180 metrów sześciennych na dobę. Gdybyśmy to przeliczyli na ludność, to tak, jakby dla 1800 osób. Ten obiekt był planowany na 3000 osób, ponieważ nad tym jeziorem w okresie letnim przebywa tylu turystów. Niestety fundusze gminy nie pozwoliły na budowę tak dużego obiektu. Współpracujemy też z gminą Leśniowice. Wykonaliśmy koncepcję budowy takiej oczyszczalni na 240 metrów sześciennych na dobę. Byłaby to wtedy największa oczyszczalnia, na 2400 osób. Zapewni to oczyszczanie 2/3 ścieków z gminy. Także mogą być to duże obiekty, które obsługują praktycznie całą gminę. Jesteśmy w stanie taki system przygotować i zaprojektować.
Czy gminy się przekonały do tego, żeby inwestować w ekologiczne rozwiązania?
– Przekonały się i to dosyć skutecznie. W tym roku będzie realizowana oczyszczalnia na terenie gminy Rejowiec w miejscowości Zawadówka. Tam już został rozstrzygnięty przetarg. Ta oczyszczalnia powstała według naszych koncepcji. Troszkę mniejsza, na 70 metrów sześciennych na dobę, ale mamy też już kolejne propozycje współpracy z gminami, bo jest to bardzo skuteczna i tania w eksploatacji metoda oczyszczania ścieków. To jest najważniejsze przy obecnych dużych kosztach energii. Te rozwiązania zapewniają naprawdę niski koszt oczyszczenia 1 metra sześciennego ścieków, a jednocześnie bardzo ładnie wyglądają w krajobrazie. Wiemy, że na terenach wiejskich mamy bardzo dużo nieużytków, takich terenów, gdzie takie obiekty można budować.
Rzeczywiście opłaca się wybudować taką oczyszczalnię? Oczyszczanie ścieków będzie tańsze niż w przypadku klasycznych metod?
– Stosujemy głównie pompy do podawania ścieków. W klasycznych oczyszczalniach mamy dmuchawy, które zużywają bardzo dużo energii, a wiemy, że jej koszty cały czas rosną. Systemy te może porównywalne są kosztem, jeśli chodzi o budowę, ale koszty eksploatacji są nieporównywalnie niższe. Można powiedzieć, że nawet 8/10-krotnie niższe, jeśli chodzi o te tradycyjne rozwiązania. Koszt oczyszczenia 1 metra sześciennego ścieków jest na poziomie 2/3 zł, podczas gdy w dużych oczyszczalniach jest to 10 czy kilkanaście złotych.
Czyli w budżetach gmin może być to odczuwalne?
– Koszt budowy takiej oczyszczalni zwróci się po 5-7 latach. Potem praktycznie jest zerowy koszt. Jeśli jeszcze zastosujemy w tych oczyszczalniach dodatkowo fotowoltaikę, bo też takie obiekty już robimy, to ona zaspokaja całkowicie energię na ten obiekt. Wtedy można powiedzieć, że te obiekty są zeroenergetyczne i koszty eksploatacji takiej oczyszczalni mogą być również zerowe.
Naukowcy Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie szykują kolejny eko-projekt. Ośrodek Hodowli Zachowawczej Konika Polskiego w Roztoczańskim Parku Narodowym będzie zbierał deszczówkę do pojenia zwierząt. Instalacja pozwoli w okresie letnim na wodną samowystarczalność.
TSpi / opr. LysA
Fot. www.poleskipn.pl