– W oblężonym przez siły rosyjskie Mariupolu panują „średniowieczne warunki”, kończą się zapasy żywności i wody, a ostrzał nie ustaje. Ludzie zastanawiają się, czy przeżyją kolejną godzinę – powiedział w sobotę BBC ukraiński poseł Dmytro Gurin, którego rodzice są w Mariupolu.
– Ludzie zostali bez jedzenia i, co ważniejsze, bez wody. Kilka dni temu czołgi zaczęły strzelać do dziewięciopiętrowych budynków, więc ludzie nie mogą wychodzić. Wszyscy siedzą w mieszkaniach i piwnicach, zastanawiając się, czy zginą w ciągu następnej godziny – powiedział Gurin.
– Ostrzał nigdy nie ustaje. Samoloty zrzucają setki bomb w 24 godziny – dodał poseł, oceniając, że w wyniku tych bombardowań leżący na południowym wschodzie Ukrainy Mariupol zmienił się nie do poznania.
– Ze zdjęć, które widziałem, miasta już nie ma. Według szacunków merostwa 30 proc. budynków jest całkowicie zniszczonych, a 50 proc. poważnie uszkodzonych. Mój dom jest doszczętnie spalony – zaznaczył Gurin.
Poseł pesymistycznie ocenił perspektywy otwarcia dodatkowych korytarzy humanitarnych w mieście. – Strona ukraińska próbuje dojść do porozumienia i je otworzyć, ale w przypadku Rosji prawie zawsze są to tylko słowa – powiedział.
RL / PAP / opr. WM
Infografika: Maciej Zieliński / PAP
Fot. PAP/Ukraine in Crisis