Niedługo po premierze ostatniego albumu Jamesa Arthura pojawił się on na rynku jeszcze raz, tym razem wzbogacony o sześć nie publikowanych wcześniej piosenek. W piątek drugą premierę miał z kolei wydany w sierpniu krążek The Killers „Pressure Machine”, tym razem z kilkoma nagranymi powtórnie piosenkami pochodzącymi z wersji podstawowej. Nie powiem, miło się tego słucha, ale pachnie mi to trochę nieładnie, bo mam wrażenie, że chodzi po raz kolejny o wyciągnięciem dodatkowych pieniędzy od fanów! Gdzie te czasy, kiedy od razu w dniu premiery można było wybrać wersję „ubogą” lub „wypasioną”?! Wracając do „nowej” zawartości albumu „Killersów” – całkiem miło się tego słucha!
AM
Fot. nadesłane