– W sobotę (23.04) o godz. 3.40 nad ranem doszło do wstrząsu w kopalni Zofiówka w województwie śląskim. Poszukiwanych jest 10 pracowników – podała w komunikacie Jastrzębska Spółka Węglowa.
– W kopalni Borynia-Zofiówka Ruch Zofiówka w przodku D4a na poziomie 900 doszło do wstrząsu wysokoenergetycznego połączonego z intensywnym wypływem metanu – podała Jastrzębska Spółka Węglowa, do której należy kopalnia, w sobotnim komunikacie.
– Części załogi udało się wydostać o własnych siłach na powierzchnię – informował rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej Sławomir Starzyński. Według rzecznika w rejonie wstrząsu było 52 pracowników. 42 samodzielnie wydostało się z kopalni. Nie doznali żadnych obrażeń. Z pozostałymi 10 ratownicy nie mają kontaktu. Rzecznik podkreślił, że w kopalni nie doszło do wybuchu, ani pożaru. Zanotowano jedynie wstrząs i intensywny wyciek metanu.
CZYTAJ: Tragedia w kopalni Pniówek. Premier: Państwo nie pozostawi rodzin górników bez pomocy
Wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej ds. technicznych i operacyjnych Edward Paździorkoz apewnił, że do poszukiwanych górników nich zmierzały zastępy ratowników, jednak po drodze przeszkodą jest duże stężenie metanu w kopalnianej atmosferze. – Koncentracja metanu jest na tyle duża, że trzeba będzie stopniowo wchodzić, poprawiać tę wentylację – zaznaczył wiceprezes.
– Prawdopodobnie przy tym wstrząsie lutniociąg (przewód doprowadzający powietrze) został w kilku miejscach zrzucony (z wieszaków w wyrobisku), uszkodzony. Możliwe, że trzeba będzie przywrócić sukcesywnie wentylowanie – stwierdził Paździorko.
– Na dole mamy już 12 zastępów ratowników, 2 są w drodze w tym kierunku – poinformował.
Porównując akcję w Zofiówce do rozpoczętej w środę akcji ratowniczej po wybuchach metanu w pobliskiej kopalni Pniówek podkreślił, że w tym przypadku nie doszło do zapalenia ani wybuchu metanu. – Tu są inne warunki, tu nie są warunki pożarowe, a zatem, nawet przy wysokiej koncentracji metanu, będziemy tu inaczej podchodzić. Oczywiście będziemy je kontrolować, mierzyć, ale przede wszystkim będziemy chcieli uzyskać jak najszybciej kontakt z tymi ludźmi, przy zachowaniu bezpieczeństwa ratowników – zaakcentował Paździorko.
– Próbujemy tam dodatkowo wykorzystać różne rurociągi sprężonego powietrza, żeby wytworzyć dodatkowe przewietrzanie tego przodka. Wentylacja jest zachowana, wentylatory dmuchają, jedynie nie wiemy o stateczności tego lutniociągu – wyjaśnił wiceprezes.
Prezes JSW Tomasz Cudny powtórzył, że specyfika akcji w Zofiówce jest inna, niż w Pniówku. Jak dodał, dużym utrudnieniem akcji w Zofiówce są odległości. O ile w Pniówku od bazy ratowników do celu akcji było 300-400 metrów, w Zofiówce to kwestia 2300-2500 metrów.
Dodał też, że energia wstrząsu w chodniku w pokładzie 412 na poziomie 900 metrów wyniosła 1×10 do 6 dżula (co odpowiada magnitudzie 2,21). – Dla przodka to jest wstrząs o bardzo dużej energii – ocenił. Zasygnalizował, że sztab akcji cały czas zbiera informacje z dołu.
Przedstawiciele JSW uściślili, że poszukiwani są w strefie przyprzodkowej. Pracownik dozoru, który po wstrząsie bezpiecznie wycofał się, był w jego chwili około połowy wyrobiska.
Wiceprezes JSW ds. ekonomicznych Robert Ostrowskich zadeklarował, że spółka jest w kontakcie z rodzinami wszystkich poszukiwanych. – Zapewniamy im właściwą opiekę, w tym również pomoc psychologiczną – powiedział.
W ostatnią środę do wypadku doszło w kopalni Pniówek w Pawłowicach. Do tej pory potwierdzono śmierć 5 pracowników, 7 kolejnych jest zaginionych. W zagrożonym rejonie przebywało łącznie 42 pracowników. 21 z nich przebywa w szpitalach, wśród nich 10 w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
CZYTAJ: Akcja ratunkowa w kopalni Pniówek zawieszona
Obecnie akcja ratownicza w kopalni Pniówek ogranicza się do izolacji rejonu katastrofy. Taką decyzję ze względu na duże zagrożenie kolejnymi wybuchami metanu i bezpieczeństwo zastępów ratowniczych podjął sztab kryzysowy.
CZYTAJ: Premier Morawiecki o katastrofie w kopalni Pniówek: Pięć osób nie żyje
RL / IAR / PAP
Foty. Klaumich49 / wikipedia.org