Na początku kwietnia Rada Polityki Pieniężnej, po raz siódmy od końca ubiegłego roku, podniosła stopy procentowe. To przełoży się na kolejny wzrost rat kredytów hipotecznych.
– Tych rat nie da się obniżyć, ale jest kilka możliwości, żeby je na pewien czas zamrozić – mówi doradca finansowy Przemysław Kusiak.
CZYTAJ: Prezes NBP: rosyjska agresja na Ukrainę podbiła inflację o kilka punktów w górę
O ile średnio urosły pana klientom raty kredytów hipotecznych? Przyjmijmy do analizy okres od jesieni ubiegłego roku.
– Skupię się tutaj na skrajnych przypadkach. Jeśli rozmawiamy o klientach, którzy mieli kredyty na budowę domu rzędu 500 tys. zł, to od października do ostatniej podwyżki stóp procentowych, ich rata podskoczyła prawie o 100%, licząc na dzisiaj. Zakładając, że wówczas te stopy procentowe były na poziomie około 0,2, wówczas płacili raty około 1800-1900 zł z kwoty 500 tys. Biorąc pod uwagę dzisiejszy WIBOR, jest to około 3,5 tys. zł. To pokazuje skalę podwyżek.
Jakie są możliwości, żeby te podwyżki stóp odczuć możliwie minimalnie? Co może zrobić osoba, która już zaciągnęła kredyt?
– Banki udostępniły klientom możliwość przejścia na oprocentowanie stałe, czyli w obrębie danego banku możemy poprosić o to, aby przejść na stałe oprocentowanie, które w zależności od banku będzie trwało przez 5 lat. Jest jeden przypadek, w którym to oprocentowanie można sobie wziąć na 10 lat. To jest chyba aktualnie najrozsądniejsze rozwiązanie, jak ustabilizować tę ratę. Nie powiem, że będzie to obniżenie raty, ale chociaż jej ustabilizowanie, żeby ona nam przez ten okres nie rosła. Jeśli chodzi o obniżenie rat, to dziś możemy rozmawiać z bankiem, próbować się z nim dogadywać, że jeżeli ten kredyt spłacamy już kilka lat, a mieliśmy go wcześniej na 30. Wówczas w skrajnych przypadkach, lepiej się dogadać z bankiem o możliwość wydłużenia tego okresu kredytowania, żeby ta rata nam zmalała. Pamiętajmy tylko wtedy, że odsetki kredytowe zawarte w latach będą liczone na 30 lat, czyli my faktycznie tych pieniędzy w czasie oddamy więcej.
Załóżmy, że przyjdzie do Pana przysłowiowy Kowalski i powie tak: „Szanowny panie, nie jestem w stanie spłacić swojego kredytu”. Co mu Pan doradzi, jako ekspert finansowy?
– Sprzedaż mieszkania w tym momencie wydaje się takim dosyć skrajnym przypadkiem. Nikt nie chce się wyzbywać swojego majątku. Natomiast podejrzewam, że wielu klientów w pewnym momencie będzie zmuszonych do takich kroków. Pamiętajmy, że w tym momencie, jeśli płaciliśmy do tej pory raty i nie zalegamy z nimi, to dobrze byłoby zakończyć u siebie ten proces podwyżek rat, który na dziś wcale się nie zakończył. Głosy, które idą z góry, mówią, że tak naprawdę nie ma limitu, do którego będą podwyższane te stopy procentowe. Żeby uchronić się przed wyprzedażą mienia, a jeszcze w momencie, gdy dajemy radę spłacać, przejść na stałe oprocentowanie na okres 5 czy 10 lat. Potem ewentualnie, gdy stopy procentowe zaczną spadać, spróbować uciekać do innego banku. Pamiętajmy, że prędzej czy później te stopy zaczną spadać. Wyzbywanie się majątku może nie jest już dziś konieczne. Musimy po prostu przeczekać ten moment na stałej stopie, jakby schować się w jej bezpiecznej jaskini.
CZYTAJ: Od wtorku Polacy mogą wjechać do Turcji na podstawie dowodu osobistego
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że osoby, które znajdą się w trudnej sytuacji, będą mogły liczyć nawet na 2 tys. zł wsparcia miesięcznie, przez okres 3 lat.
FiKar / opr. LysA
Fot. pixabay.com